Niby oczywista oczywistość: indywidualne decyzje zakupowe mają bezpośredni wpływ nie tylko na zdrowie jednostek, ale też na zdrowie publiczne oraz na jakość środowiska naturalnego. Jednak nie dla wszystkich jest to jasne. Dolnośląski Alarm Smogowy: “Według Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) 33 z 50 miast UE o najbrudniejszym powietrzu leży w Polsce. Szczególnie narażone na skutki smogu są dzieci, a powietrze w sąsiedztwie żadnego polskiego przedszkola nie spełnia norm WHO” (źródło).

Zima. Wieczór. Ciemno. Dymów nie widać. W domach ludzie siedzą, jedzą, leżą, stoją, chodzą…, a na dworze zimno, więc trzeba palić. Pytanie, co palić… Jak się mają zakupy do smogu? Bardzo prosto: zima=zwiększone spalanie śmieci, nawet mimo zakazów i kar pieniężnych. To jedna z najbardziej wstydliwych i fatalnych praktyk nie tylko Dolnoślązaków.

Dotyczy nie tylko fatalnych opakowań plastikowych lub wielowarstwowych i wielosurowcowych (np. woreczki po modnych, “luksusowych” herbatach na wagę: papier + alufolia + folia plastikowa = 3 rodzaje!), styropianowych wytłoczek, ale też toreb zakupowych. Od stycznia br. mamy w Polsce płatne zrywki/foliówki. Ale tylko te najlżejsze. Doskonale, to dobry krok.

Jednak producenci wymyślili już, jak obejść ten przepis, aby przypodobać się mniej świadomym klientom: produkują zrywki z grubszej folii, aby nie kwalifikowały się one do tego przepisu, i w dodatku głoszą, że są one przyjazne dla środowiska, bo wielokrotnego użytku. Kolejne dobre określenie (wielokrotnego użytku) zostało pogwałcone i nie zawsze można mieć pewność, że znaczy jeszcze coś dobrego.

W efekcie producenci i praktykujące to sieci handlowe przyczyniają się do jeszcze większego zanieczyszczenia środowiska, bo… klienci i tak będą wyrzucają i palą te torby <wielokrotnego użytku> – tak, to prawda, można je wielokrotnie używać. Czas i ekonomia pokazały, że było to niefortunne określenie, które łatwo podlega nadużyciom.

Obecnie grozi nam zwiększone spalanie śmieci, chyba że konsumenci wybiorą torby z surowców naturalnych, a przynajmniej mocniejszych, aby torba starczyła na dłużej, bo gdy już wyląduje w sortowni odpadów lub na miejskim wysypisku, to jednakowo szkodliwe dla środowiska są kolorowe torby z syntetycznych tekstyliów jak i tzw. foliówki, mocne lub cienkie. Różni je tylko czas rozkładu i skład chemiczny.

Warto więc po prostu unikać toreb z tworzyw sztucznych i wybierać te z surowców naturalnych, jak najmniej potraktowanych środkami syntetycznymi. Niechaj będzie to przynajmniej bawełna, choć jej produkcja jest mocno obciążona chemią. Najlepiej niechaj będą lniane, skórzane, wełniane… Tak, to jest archaiczne rozwiązanie, ale trzeba przyznać, że 1) archaizmy w tj kwestii są często najbardziej zrównoważoną opcją zaśmiecania środowiska, wszak śmieci trudno uniknąć, 2) archaizmy, przaśność i manufaktura są modne, więc bądźcie modni w dobry sposób 🙂

Jak dotąd broni się tylko jedno określenie: biodegradowalne. Nawet hasło recykling oskarżane już jest o nieprawidłowości, bo koszty i skutki recyklingu są czasem tak bolesne, że nie można go nazwać rozwiązaniem ekologicznym (chodzi np. o zużycie wody). Jednym słowem miało być pięknie, a wyszło fatalnie. Dbajcie o jakość Waszych zakupów i nie zamiatajcie problemu pod dywan…

Trzeba poczekać, aż ustabilizują się badania rynku w tym zakresie oraz badania jakości powietrza i jego wpływu na zdrowie. Do tego czasu wiele foliówek pójdzie z dymem. Jedynym wyjściem jest całkowity zakaz toreb z folii niebiodegradowalnej, a dopuszczenie wyłącznie tych z folii biodegradowalnej, np. kukurydzianej. Nawet sztućce jednorazowe produkuje się już ze skrobi.

Tutaj w linku – nasz zeszłoroczny artykuł o spalaniu śmieci.

Tutaj w linku – Dolnośląski Alarm Smogowypodpiszcie petycję do nowego Ministra Ochrony Środowiska.