MĄKA… TŁUSZCZ… CUKIER… Są to tematy szczególnie ważne, nie tylko przed każdymi Świętami, które przypadają na strategiczne momenty w cyklu dorocznym – nie tylko religijnym, ale i astronomicznym. Wypieki stanowią podstawę rytuałów. Dlaczego? Z powodu symboliki zboża:
– kłosy zawierają wiele ziaren, dlatego symbolizują wysokie plony i całoroczny dostatek – podawanie wypieków zbożowych na wigilię Przesilenia Zimowego (Boże Narodzenie) lub z okazji Równonocy Wiosennej (Wielkanoc) i wszelkie związane z nim religijne święta (w zależności od religii), to niejako zaklinanie wysokich plonów,
– ziarna zbóż pęcznieją, więc ich znaczenie symboliczne rośnie – z okazji Przesilenia Zimowego, które jest archaicznym, tradycyjnym początkiem roku, podaje się właśnie takie zboża, które pęcznieją, a także takie warzywa i owoce, które mają wiele liści (kapusta) lub nasion (mak),
– dzielenie się opłatkiem i chlebem, a także częstowanie wypiekami (piernikami) czy obdarowywanie obrzędowymi ciastkami-Szczodrakami (słodkimi ciasteczkami) nawiązuje do dawnych obchodów Święta Mitry, boga przyjaźni i umów i symbolizuje winszowanie obdarowywanemu dostatku i zdrowia.

Symboliką obciążone są też tłuszcze i cukry w potrawach obrzędowych. Nie wierzycie? Przypomnijcie sobie Wielki Post i zakaz spożywania tłuszczów zwierzęcych i słodyczy. Postnym tłuszczem był i jest (w tych kategoriach postnych) olej roślinny tłoczony na zimno. Współczesny przemysł piekarniczy i cukierniczy wytworzył zamienniki: tłuszcze roślinne utwardzane (margaryny), które w wielu krajach są już zabronione, ponieważ zawierają toksyczne tłuszcze trans. Niestety w Polsce wiele tzw. tradycyjnych, regionalnych, domowych czy nawet rodzinnych wypieków bazuje na margarynie – nie ma to nic wspólnego ani ze  zdrowiem, ani z tradycją. Postna słodycz? W zasadzie takowa nie istnieje, ale… 1) w ostateczności można wziąć ciut miodu, 2) swego czasu, gdy bracia zakonni i klerycy poznali smak czekolady wytworzonej z ziarna przywiezionego przez Corteza z nowo odkrytej Ameryki, nie włączyli jej do postnych produktów. Nie chcieli pozbawiać siebie tej przyjemności.

SLOWFOODOWE POZIOMY CZYSTOŚCI WYPIEKÓW:

Mówiąc w skrócie, nie-slow jest nieomal wszystko to, co wytworzyła dziedzina nauki i przemysłu zwana technologią żywności. Dzięki niej produkuje się produkty zwane przez nas jedzeniopodobnymi:

1. Pierwszy poziom czystości wypieków, to właśnie wolność zboża od glifosatu (oprysk pszenicy na polu ok. 2 tyg. przed żniwami) i metali ciężkich z gleby – taką mąkę gwarantują wyłącznie producenci mąki EKOLOGICZNEJ = certyfikowanej, z logo zielonego listka.

2. Drugi poziom czystości wypieków, to domieszki do mąki w młynach przemysłowych. Tutaj dodaje się rozmaite substancje chemiczne zwane polepszaczami, które wygodę wypieków mają zagwarantować piekarzom i cukiernikom, a nie zdrowie konsumentom: środki utleniające, redukujące, zwiększające i regulujące kwasowość, wybielające, enzymy, emulgatory,…

3. Trzeci poziom czystości wypieków, to dodatki (również zwane polepszaczami) w masowych lub konwencjonalnych piekarniach i cukierniach: emulgatory, utleniacze (jodany, kwas askorbinowy, bromiany, preparaty enzymatyczne), substancje pęczniejące, spulchniające (np. kwaśny węglan sodu, czyli soda oczyszczona). To również służy tzw. wysokiej jakości wypiekom. Dodaje się też dodatki spulchniające. Wszystko po to, by klient kupił. W efekcie powstają pulchne, puchate, mięciutkie buły, wysokie bochny, jasne lub rumiane rogaliki, ciasteczka…

4. Czwarty poziom czystości wypieków, to rodzaj i jakość tłuszczu. Margaryna? Nie, to toksyna, koniec kropka. Nie używamy margaryny, zapominamy o jej istnieniu. Olej rzepakowy? Może ten z reklamy? Też nie. Nawet najbardziej lokalny rafinowany olej rzepakowy jest zanieczyszczony glifosatem po desykacji – nie ma w Polsce rafinowanego oleju bez glifosatu, bo 1) rafinacje to ogromne zakłady przemysłowe, a nie manufaktury, 2) sam proces rafinacji jest już szkodliwy dla oleju. Olej kokosowy? Też nie. Nie popieramy żywności importowanej, choćby nie wiadomo, jaka była czysta, albo nawet ekologiczna – certyfikowana. Olej palmowy ekologiczny jest tak samo nieetyczny, jak nieekologiczny (bez certyfikatu), bo pod jego uprawę należy wypalić lasy tropikalne, a uprawy te nie są wolne od wyzysku pracowników (w tym nieletnich) i łamania ich praw. Co wybrać? Masło, najlepiej osobiście klarowane, smalec (tłuszcz wieprzowy lub drobiowy) lub łój (tłuszcz wołowy). Wszystkie te tłuszcze są zwierzęce, więc weganie-slowfoodowcy nie jedzą po prostu ciast wypiekanych z udziałem tłuszczu – pieczenie ciast na lokalnym oleju tłoczonym na zimno nie ma sensu, gdyż niszczy wartości odżywcze tego oleju. Tłuszczem jest też mleko, a raczej mleko w proszku dodawane do konwencjonalnych i masowych wypieków.

5. Piąty poziom czystości wypieków, to rodzaj słodyczy – jeśli celem jest produkcja ciasta lub ciastek, czyli wypieków słodkich, a nie wytrawnych, takich jak chleb. Również w tej dziedzinie inwencja i oszczędność producentów nie zna granic: środki słodzące, to np. cukier (tutaj: rozmaite rodzaje, np. buraczany lub równie szkodliwy w nadmiarze, trzcinowy), syrop ziemniaczany, sztuczny miód, a także półsyntetyczne środki słodzące np. sorbitol i aspartam. 

6. Szósty poziom czystości wypieków, to jaja – składnik “klejący”. Jaja prawdziwe? Bynajmniej. Zastępują je jaja w proszku – łatwe w transporcie, magazynowaniu i produkcji piekarniczej.

Jeśli więc lubicie jeść wypieki CODZIENNIE i KILKA RAZY dziennie (co już niestety jest niezdrowe), uważajcie, jakie wypieki kupujecie, z jakiej mąki wypiekacie samodzielnie, jakiego tłuszczu i słodyczy używacie. Nie zawsze jest 100% mąki w mące, a tłuszcz nie zawsze jest tym produktem, który polepszy jakość wypieku. Czasem mąki w mące jest mniej – dokładnie tak, jak w konfiturach i dżemach, w których 50% stanowi cukier lub nawet gorsze “cuda”. Zauważcie, że w uczciwych domowych konfiturach proporcje owoców do produktu końcowego są odwrotne, niż w tych przemysłowych, masowych: np. zapis na słoiku manufakturowego dżemu mówi, że “z 200g owoców wyprodukowano 100g produktu”. Na masowych – odwrotnie: “w 100g produktu: 50g owoców”.

O CO PYTAĆ WYTWÓRCÓW?

Pytajcie więc młynarzy, piekarzy i cukierników, czy:
1 – mąka, którą wam oferują, jest czysta, czy zawiera domieszki do mąki dodawne w młynie,
2 – wypieki mogą zawierać domieszki dodawane na etapie wypieku,
3 – mąka może zawiera glifosat, bo pochodzi z desykowanego ziarna (pszenicy lub innych zbóż) – o desykacji więcej tutaj,
4 – tłuszcz, który użyli do wypieku, jest uczciwy i czysty?
5 – użyli cukru (jakiego?) czy syropu glukozowo-fruktozowego? Ten drugi jest nawet bardziej szkodliwy niż cukier.
6 – użyli dodatków typu barwniki, konserwanty, wzmacniacze smaku, spulchniacze, skrobia kukurydziana (GMO), lecytyna sojowa (GMO), karmel (cukier),  itp.

Nie macie co jeść? Owszem, w konwencjonalnych sklepach (bez względu na ich wielkość, na targach i targowiskach – również) – nie macie. Tam nie ma żywności, lecz produkty jedzeniopodobne wytworzone nie dla waszego zdrowia iautentycznego smaku, lecz dla korzyści finansowych producentów i masowych koncernów rolniczych. Szukajcie uczciwych wytwórców i rolników, aby mieć dostęp do żywności slow: dobrej, czystej, uczciwej, sezonowej, lokalnej i zdrowej. Dołączcie do nas, jako konsumenci, i zwiększajcie świadomość swoją i innych.

PREZENTACJA O DOMIESZKACH DO MĄKI

Udostępniamy poniżej prezentację autorstwa inż. Izabeli Sznajder opisującą szczegółowo szkodliwe dodatki do mąki, które są powszechnie stosowane w młynach przemysłowych.

2 3 4 5 6 7

***

Opracowanie: inż. Anna Rumińska