Drodzy konsumenci, kucharze, sprzedawcy, restauratorzy, sprzedawcy, aktywiści, pamiętajcie o rodzimym genotypie, dbajcie o niego, bo to właśnie w naszych rękach spoczywa los zrównoważonego, dolnośląskiego rolnictwa i takiejże konsumpcji. Przykładem różnic celowo zacieranych przez niektórych lobbystów są te między owcą wrzosówką lineburską i polską. Obie są cenne, lecz obie reprezentują odmienny genotyp i terytorium. Pierwsza pochodzi z Niemiec, druga pochodzi z Polski.

Nie wystarczy tylko powiedzieć “mięso wrzosówki”, trzeba dodać, której rasy. Zwiększanie populacji rasy lineburskiej spycha tę naszą rodzimą, polską do niszy i znów może doprowadzić do jej zaniku, nawet mimo faktu, że wg statystyk spożycie jagnięciny rośnie, ale… nie w Dolnym Śląsku. Dbajmy więc o nasz rodzimy genotyp i nasze dolnośląskie stada, których właściciele nie mają wcale z górki. Skoro jeszcze prowadzą stada, to najpewniej z szacunku do rasy, a nie z powodów komercyjnych, bo uczciwa hodowla i sprzedaż mięsa to trudna praca.

W promocji rodzimych ras nie ma nic nacjonalistycznego. Czynią tak wszystkie narody chwaląc się rodzimymi gatunkami i odmianami czy to zwierząt, czy roślin. To zwyczajna i wysoce pożądana troska o rodzimą różnorodność zoologiczną. Powinno nam wszystkim zależeć, aby w siłę rosły wszystkie, w tym wypadku obie rasy wrzosówki, lineburska i polska szara. W Dolnym Śląsku wciąż zbyt mało jest polskiej szarej.

Obydwa szeroko rozumiane terytoria występowania wrzosówek zamieszkiwali Słowianie: w okolicach Lüneburga byli to Drzewianie z grupy Połabian (z grupy Słowian Zachodnich). W Polsce obszar występowania wrzosówki polskiej szarej zajmowały rozmaite plemiona z grupy Słowian Zachodnich, o których pisaliśmy już wcześniej. Wrzosówka lineburska jest wizytówką Lüneburga (Dolna Saksonia). Już choćby w Wikipedii przeczytacie, że “połabska nazwa [miasta] to Glain (czasem też Glein lub Chlein), co zdaje się pochodzić od starosłowiańskiego słowa glaino, oznaczającego glinę.” W 1756 r. zmarła kobieta, która jako ostatnia w sposób naturalny mówiła po drzewiańsku.

Ratunkowe hodowle wrzosówki polskiej szarej rozwijane były w latach 70. XX w. w Siechnicach koło Wrocławia. Nasza przewodnicząca (Convivium Leader) osobiście i z sukcesem nominowała wrzosówkę polską szarą do prestiżowej platformy ochrony ras i odmian zagrożonych zanikiem: Slow Food Ark of Taste, koordynowanej przez naszą rodzimą organizację, fundację Slow Food International.

Nam zależy na tym, aby istniały obydwie rasy, by mogły one być wizytówką swoich regionów. Obie rasy są ogromnie cenne i zasługują na promocję w swoich terytoriach, a także na promocję wśród sąsiadów – zrównoważoną promocję, tzn. taką, która nie dominuje i nie tworzy monopolu. Mamy stałe kontakty z conviviami Slow Food w Niemczech, Saksonii i Łużycach. Są one predysponowane do promocji rodzimej wrzosówki lineburskiej. Nasza kooperatywa (convivium) promuje wrzosówkę polską szarą.

W zimie mięso z małych, zrównoważonych hodowli jest niedostępne, bo na wiosnę owce będą się kocić. Warto, aby pamiętały o tym dolnośląskie restauracje, które są w stanie uszanować sezonowość lokalnego rolnictwa zgodną z filozofią Slow Food. Aby móc zbliżyć się do modelu slowfoodowego restauracja musi zaakceptować fakt sezonowości i dostosować swoje karty do rytmu upraw i hodowli swojego terytorium. Nigdy odwrotnie. Tylko wtedy będzie mogła uczciwie szczycić się naszą rekomendacją. Dotyczy to nie tylko jagnięciny, ale też mleka, jogurtu i twarogu koziego, warzyw, owoców i wielu innych produktów. Możliwe są szkolenia kucharzy nt. gastronomii, filozofii i marketingu Slow Food:

slowfooddolnyslask[at]gmail.com

***