Stępo, wróć! Pobruszymy!
Mamy drewnianą stępę, którą uwielbiamy. Na każdym warsztacie kuchni starożytnej, na który przywozimy tę stępę, wzbudza ona ogólny zachwyt, szczególnie wśród dzieci. Każde chce sobie postukać… Otóż skłonność do rytmicznego stukania z głębokim, niskim dźwiękiem jest całkowicie naturalna, a nawet atawistyczna i terapeutyczna. Określona częstotliwość dźwięku wynikająca z brzmienia naturalnych materiałów jest tu kluczowa.
Bruszenie w stepach, to archaiczna czynność. Wyraz 'bruszenie’ kryje stulecia dziedzictwa kulinarnego Słowian i Polaków. Każda Polka, każdy Polak uczy się w szkole tego słynnego zdania, które wg wielu opinii jest pierwszym zdaniem zapisanym po polsku. Hmm… No cóż, nie do końca… Wypowiedział je bowiem czeski chłop do swej żony Polki (ponoć), a zapisał je niemiecki mnich w łacińskiej księdze. Do dziś uczeni spierają się co do znaczenia, bo nie jest jasne, co ów rolnik miał na myśli. Pewniejsze jest, że chodziło o bruszenie.
My nie chcemy 'blendować’. My chcemy bruszyć. Chcemy zachować szeleszczącą specyfikę polszczyzny. Dźwięk robotów kuchennych to współczesny koszmar dźwiękowy, który wywiera negatywny wpływ na psychikę. Problem w tym, że ludzie wychowani w 'przestrzeni blenderowej’ odbierają dźwięk stępy, jako uciążliwy, bo trwa on dłużej, niż brzęczący motorek. Sądzą oni, że jest mniej irytujący. Jednak brak tu głębszej świadomości i wiedzy. W skali dnia, miesiąca, roku… spokojny, miarowy stukot stępy szkodzi mniej, niż pulsacyjne skrzeki robotów. Stępa to po prostu kuchenny bęben:) a bębny są terapeutyczne, a mimo to odrzucane przez wielu nieświadomków.
No to bruszymy. Dzięki antropologii jedzenia i językoznawstwu, które piastują naszym skryptom kulinarnym, można dowiedzieć się, że ten piękny, szeleszczący czasownik ma ścisły związek z obrusem, a także z pewnymi rodzajami serów. Tymczasem ów kluczowy rzeczownik – stępa – jest, jak wiadomo, powiązany z najwolniejszym chodem konia. Nie trzeba zgadywać, co było pierwsze…
Dawniej, gdy bruszyło się ziarna w stepach, robiono to kolektywnie, szczególnie w przypadku stępy nożnej. Jedna lub dwie osoby następowały na ogromną dźwignię z tłuczkiem, a trzecia pilnowała kielicha, aby zawartość poprawnie się bruszyła. Takie stępy są jeszcze w niektórych muzeach etnograficznych. Służyły do obłuskiwania zboża, do bruszenia ziarna na kaszę i brajkę, do tłoczenia oleju z nasion, do ubijania ziemniaków lub kukurydzy… Dawały rytmiczny dźwięk, który świadczył o wykonywanej pracy. Budowały piękny kalendarz dźwiękowy. Tak samo używa się stęp na całym świecie, bez względu na krąg kulturowy, etnos, czy nację. Wiele społeczeństw używa je nadal, bo są po prostu tanie, wygodne i nie zmieniają wewnętrznej struktury pokarmów, jak to się zdarza przy urządzeniach szybkoobrotowych.
Stępo, wróć, a pobruszymy!
Więcej o słowiańskiej brajce, do której bruszono ziarno:
https://chwastozercy.gumroad.com/l/LkBHtU
