JAGŁY. Innym słowem PROSO. Jeszcze inaczej: KASZA JAGLANA.
Co ma proso do glifosatu? Oj, ma, i to sporo. Połowa września to okres po zbiorach prosa. No, może nie wszędzie, ale ogólnie można powiedzieć, że jaglane dożynki już są wtedy zamknięte. Proso – dawniej zboże powszechne, dziś – wciąż zboże wyjątkowe, niestety często “kończone” “randapem”, aby nasiona szybciej schły na polu. Mówią, że opryski lecą tylko po krawędzi pól. Podobnie robi się z rzepakiem, ziemniakami, łubinem, gryką, kukurydzą, pszenicą, strączkowymi, jęczmieniem itd. Fachowo nazywa się to DESYKACJA. Konwencjonalne, wygodne i antyekologiczne rolnictwo potrafi – mówiąc wprost – wiele zepsuć. Gdy pojawia się produkt, za którym tęsknią klienci, od razu ktoś wymyśla taką technologię, że Królowa Jadwiga w grobie się przewraca i świadomym konsumentom odechciewa się kupować, a tym bardziej jeść te umęczone rośliny. Dlatego, doceniając zalety prosa, bezpieczniej jest kupować jagły od zaufanych rolników, którzy nie traktują uprawy prosa chemiczną trucizną.
W Polsce uprawia się głównie 2 odmiany prosa na cele “pokarmowe”, czyli głównie dla sklepów zoologicznych: Jagna i Gierczyckie. Sieje się je dość późno, bo w połowie maja. Jest odporne na choroby, ale ulega mocnemu zachwaszczeniu, więc… wiadomo, co idzie w ruch: herbicydy. Pewnie ciekawi jesteście, jakie chwasty męczą proso? Oto one:
– komosa biała (Chenopodium album) EN: lamb’s quarters, melde, goosefoot
– rumian polny (Anthemis arvensis) EN: corn chamomile, mayweed, field chamomile; de facto jest też insektycydem, czyli odstrasza owady od zboża
– miotła zbożowa (Apera spica-venti) EN: common windgrass, loose silky-bent; jeden z najgroźniejszych chwastów zbożowych.
Gierczyckie zarejestrowano w latach 50. XX w. i jest to ziarno, które w praktyce zawsze podlega desykacji randapem lub innymi glifosatami. Jeśli w stosownym czasie rolnicy nie zastosują łagodniejszych herbicydów, to pozostaje im glifosat tuż przed zbiorem. Na forach rolników znajdziecie porady, że proso jest gotowe do desykacji, gdy połowa ziaren jest dojrzała. Wówczas stosuje się glifosat (3 l/ha + 5 kg/ha siarczanu amonu) i zbiera po ok.2 tygodniach. Sęk w tym, że niektóre chwasty obumierają przy mniejszej dawce (2-3 l/ha), np. gwiazdnica, mak, przytulia, żółtlica, a inne przy większej (3 l/ha), np.(fiołek, gorczyca, jasnota, komosa i in.) lub maksymalnej (5-8 l/ha), np. barszcz, babka, bylica, marchew, mlecz, mniszek, ostrożeń, pokrzywa, rdest, szczaw, żywokost. “Fajnie”, prawda? Takie oto proso mamy na rynku… A w naszym moczu – sporo glifosatów: wykryto je w 70% polskich próbek moczu. Dla porównania w 90% maltańskich, w 17% szwajcarskich, w 10% macedońskich.
Problem w tym, że glifosat zaburza przyswajanie tryptofanu w jelitach, tj. aminokwasu odpowiedzialnego za produkcję serotoniny. Natomiast serotonina reguluje poziomu cukru, insuliny i tzw. czynnika IGF-1, który z kolei odpowiada za produkcję nowych neuronów w ciele. Gdy neurony są niszczone z powodu zanieczyszczonego środowiska, stresu lub złej diety, to ów IGF-1 zapewnia nowe neurony. Jeśli jednak nie działa poprawnie, to mamy ryzyko autyzmu, demencji, depresji, kłopotów z pamięcią, otyłości, cukrzycy, nietolerancji glutenu z celiakią włącznie, nowotworów, poronień, bezpłodności, zaburzeń rozwoju kości, Candidy itd. Inne badania wskazują, że glifosat jest po prostu rakotwórczy.
WNIOSEK? Kupujemy proso od ZAUFANYCH ROLNIKÓW. Wolimy zapłacić godziwą cenę, czyli tyle, ile jest faktycznie warte CZYSTE ZIARNO, bo cena ta odzwierciedla trud pracy na roli. W ten sposób zaoszczędzimy na kosztach leczenia, a nie na własnym zdrowiu. Zmniejszymy też wydatki całego społeczeństwa na leczenie w ramach powszechnej służby zdrowia.