Gdzie w Dolnym Śląsku kupić uczciwe, slowfoodowe paczki z dobrej mąki, z dobrym powidłem i smażone w dobrym tłuszczu?

Jest z tym spora trudność. Według tradycyjnych technik najlepiej jest usmażyć je sobie w domu na łoju, tłuszczu z sadła, smalcu lub maśle klarowanym. Słychać różne głosy na temat zdrowotności smażenia na tłuszczach, ale nie bezpośrednio tym aspektem zajmujemy się w tym tekście, lecz pochodzeniem składników pączków. W sieci SlowFood praktykujemy LOKANIZM ? – jedzenie przede wszystkim manufakturowych produktów lokalnych. Stare receptury na pączki doradzają smażyć na łoju, smalcu lub maśle. Jako lokanki i lokanie nie chcemy importować nadmiernie oliwy (oleju z oliwek) ani smażyć na fryturach również komponowanych z importowanego i bardzo nieetycznego oraz niezdrowego oleju palmowego. W czym więc smażyć uczciwe pączki?

Zwolennicy importowanych produktów smażą na rafinowanym oleju kokosowym, ale nie będzie to ani zdrowy, ani lokalny slowfoodowy pączek. Czy pączek w ogóle może być zdrowy, skoro jest to pomysł oparty na smażeniu w głębokim tłuszczu? Jeśli nie je się ich codziennie, to od czasu do czasu chyba można…

Tłuszcz nadający się obecnie do smażenia w naszym klimacie może być w zasadzie tylko zwierzęcy. Na olejach roślinnych tłoczonych na zimno nie można smażyć, więc odpadają przy pączkach. Rafinowany olej nadający się do smażenia niestety produkuje się z rzepaku desykowanego, czyli spod roundapa, zawierającego glifosat, którego nie chcemy konsumować. Dlatego wegetariańscy zwolennicy lokanizmu mają z pączkami problem, bo nie mają tłuszczu, na którym mogą je smażyć. Jakie jest wyjście? Po prostu zrezygnować ze smażonych pączków i je upiec.

Dlaczego konsumenci zatruwają siebie i dzieci olejem palmowym, na którym smaży się masowe, konwencjonalne pączki? Niestety nieomal wszystkie pączki dostępne w handlu i na jarmarkach są smażone na fryturze z rafinowanym olejem palmowym albo z olejem z rzepaku z glifosatem. Ani to zdrowe, ani etyczne, ani smaczne, ani uczciwe. Lokanki i lokanie nie-wege są w lepszej sytuacji, jeśli tylko trafią na pączki smażone na fryturze ze smalcu lub klarownego masła, bo… frytura, to nie samo zło z założenia, lecz zło wtedy, gdy robi się ją z oleju palmowego lub oleju z glifosatem. Takich pączków niestety nie ma.

Dawniej fryturą był po prostu wytopiony łój, a robiło się ją następująco:

Fot. Frytura z łoju / źródło: “Praktyczny kucharz warszawski zawierający 1503 przepisy różnych potraw, oraz pieczenia ciast i sporządzania zapasów spiżarnianych” / https://polona.pl/item/20246848/121

Za każdym razem, gdy będziecie stać w kolejce po świeże pączusie, prosimy, zastanówcie się, jak te produkty powstały – kto, gdzie i jak był wyzyskiwany, abyście mogli je spożywać. Dla siebie i swoich dzieci wybierzcie etyczne, dobre, czyste i uczciwe pączki. Obdarujcie szczodrze swoje dzieci, ale nie kosztem ich zdrowia i rówieśników w Azji.

Nie chodzi tu tylko o żywność, ale też o środki czystości, odzież i inne rzeczy. Kosmetyczne marki zagraniczne i polskie łączy jeden składnik: OLEJ PALMOWY. Znacie go doskonale z czipsów i pączków – to najtańsza frytura.

Olej palmowy jest jak cukier: jest wszędzie. To najtańsza i najbardziej TOKSYCZNA i NIEETYCZNA wersja frytury, tłuszczu do smażenia, ale też ogólnie tłuszczu. W pastach do zębów, ciastkach, płynach do zmywania naczyń, czekolad(k)ach, balsamach do pielęgnacji ciała i wielu, wielu innych produktach. To istny olejowy obłęd. W samej Indonezji w produkcji oleju palmowego zaangażowanych jest ponad 3 miliony wyzyskiwanych osób w  wieku od kilku do kilkudziesięciu lat.

Okrutnie ciężkie pakunki, zgarbione plecy, poharatane dłonie, wymęczone oczy, praca przez 7 dni w tygodniu przez 12-14 godzin dziennie, żadnych wakacji, minimalne wynagrodzenie: 6$ dziennie. Dla porównania Magnum w Londynie kosztować może £4.50, czyli 5,67$. W ramach tej „arcywysokiej” stawki pracownicy MUSZĄ żebrać dziennie konkretną ilość świeżych owoców z konkretnej powierzchni plantacji. Każdy zbieracz musi zebrać 1 t/dz (tak, JEDNĄ TONĘ), podczas gdy każda palma olejowa daje 20-25 kg surowca. Innym słowem jeden zbieracz musi pozyskać owoce z ok. 40 palm dziennie. Przypomnijmy, ze jest to bardzo trudna i RĘCZNA praca. Liczy się TARGET, czyli mówiąc archaicznie i swojsko: UROBEK. Niedotrzymanie go raz czy dwa może być wybaczone, ale więcej – nie. Grożą sankcje: po trzech dniach słabości pojawia się reprymenda i zawieszenie w pracy na tydzień (czytaj: bezrobocie = brak zarobku). Ów target wyznaczany jest rzecz jasna przez firmę, czyli pracodawcę. Jeżeli pracownik ma na utrzymaniu rodzinę z trojgiem dzieci, to chyba wiecie, co oznacza owe „tygodniowe zawieszenie” – to głód i bieda.

Amnesty International rozmawiało z pięciorgiem dzieci pomagającym swoim rodzicom w tych zbiorach. Czy wiecie w jakim są wieku? Mają np. 8 lat. Po powrocie ze szkoły pracują na plantacji przewożąc taczki pełne owoców palmowych, aby ich rówieśnicy w Europie i USA zjedli batonika lub ciasteczko. Niektórzy rodzice musieli wypisać swoje najstarsze dzieci ze szkoły, by pomogły im w pracy. Target okazał się zbyt wymagający. A teraz najokrutniejsza sprawa: poza sezonem, gdy owoców jest mniej, target jest TEN SAM. Powiecie „można rzucić taką pracę”. Otóż nie. Nie w Indonezji. Pracodawcy zmuszają tu pracowników do jej wykonywania – oczywiście nie wprost, ale za pośrednictwem rozmaitych gróźb. Podstawowa brzmi: jeśli nie dajesz rady, tracisz pracę. Proste, szybkie i okrutne, jak mały batonik lub frytka w „rodzinnej restauracji” usmażona właśnie w takim oleju, o którym mowa (czytaj; frytura). Bo targetu nie da się osiągnąć pracując z poszanowaniem praw człowieka. Oczywiście nie ma w tym systemie mowy o ubezpieczeniach zdrowotnych i wypadkowych. Nie mówiąc o urlopie wychowawczym. Dlatego kobiety są z góry skazane na dyskryminację i tymczasową pracę, bo uznaje się je za pracowników niepełnowartościowych, których obecność w firmie jest stale zagrożona tak „niepozytywnymi” sytuacjami, jak ciąża, choroba dziecka lub po prostu fizyczna niewydolność.

Jest to tragiczna sytuacja pozbawiona wyjścia z powodu rosnącego apetytu Europy na olej palmowy. W opryskach stosuje się parakwat, który od 2007 r. jest zabroniony w Unii Europejskiej z powodu jego wysokiej toksyczności. Na plantacjach palmowych kobiety są zmuszone do stosowania go bez odpowiednich zabezpieczeń, jakich np. używa się w USA, gdzie nadal stosuje się ten herbicyd. W rezultacie kobiety te cierpią z powodu zatrucia, którego objawami są np. bóle głowy, świąd, zaczerwienienie paznokci, chroniczny kaszel i inne. Pracodawcy za pośrednictwem lekarzy badają pracownicom krew, ale… nie dzielą się wynikami, lecz podejmują inne kroki: te „szwankujące” jednostki są oddalane do innego zadania bez podania przyczyn ani leków. Czasami pracodawca obiecuje leczenie, ale na tym się kończy. Bez „pracowniczego skierowania” należy uiścić w szpitalu opłatę za usługi lekarskie, a pracowników po prostu na to nie stać. Zamknięte koło…

Droga od rośliny do naszego stołu jest prosta: plantacja – młyn – rafineria – producent „żywności” – sklep. Istnieje organizacja, której zadaniem jest monitorowanie tego łańcucha produkcyjnego: Roundtable on Sustainable Palm Oil (RSPO). Jednak wygląda na to, że jest to tylko przykrywka marketingowa, której celem jest nadanie lepszego, bardziej „zielonego” wizerunku. Firmy należące do tego „okrągłego stołu” to np. Unilever, Nestle, Kellog’s, Procter&Gamble. Znacie je doskonale z półek sklepowych i łazienkowych? Wszystkie one związane są z dziećmi. Wydaje się jednak, że niewystarczająco kontrolują swoich dostawców oleju na okoliczność łamania praw człowieka i zasad bezpieczeństwa pracy. Główny olejowy plantator Indonezji, to Wilmar – firma ta deklaruje, że podjęli środki zaradcze. Wszystkie ww. firmy zapewniają, że czynią starania, aby prawa pracownicze nie były łamane. Jednak ten proceder trwa. Jednym słowem: zamknięty krąg. Sytuacja patowa.

Co TY możesz zrobić? Myśleć o tym przed każdym zakupem i podejmować etyczne decyzje konsumenckie. Co jeszcze? Możesz spytać producentów ulubionych pączków i innych produktów smażonych, na czym smażą, przeczytać etykietę na opakowaniu, dowiedzieć się skąd pochodzi ten tłuszcz i jak jest produkowany, jak pozyskuje się orzechy palmowe na ten olej. Spytaj ich. Sprawdzaj sam/a. Szukaj źródeł informacji razem z nami. Kupuj z etyczną rozwagą.

źródła: 

Slow Food International:
http://www.slowfood.com/child-labor-indonesian-palm-oil-plantations

Amnesty International:
https://www.amnesty.org/en/latest/news/2016/11/palm-oil-global-brands-profiting-from-child-and-forced-labour

FILM: