Siano – kiedyś podstawowy produkt eksportowy Gór Olbrzymich, a dziś przedmiot certyfikatów z zielonym listkiem zwanych powszechnie ekologicznymi. Wieku rolników wykupuje ten certyfikat na siano. Część rolników ma też odrębne certyfikaty na inne produkty swego gospodarstwa, np. mleko, sery, jogurty itp. – każdy produkt musi mieć odrębny certyfikat. Takich rolników jest NIEWIELU – czasem nawet nie ma wcale, jeśli nie przedłużyli certyfikacji.


Certyfikaty ekologiczności to niewiarygodnie bogate źródło przychodów dla firm certyfikujących, a jednocześnie ogromny wydatek dla gospodarstw rolnych. Stać na nie tylko te największe albo te wierzące w uczciwość certyfikatów. Realia są niestety smutne. Część rolników wykupuje tylko 1-3 certyfikaty, tj. na swoją ziemię, jako tzw.gospodarstwo ekologiczne (nawet mimo faktu, że nie sprzedają produktów ekologicznych, tj. certyfikowanych odrębnie), ewentualnie też na siano i mleko. Co z tego, skoro i tak skupują zewnętrzne mleko, więc nabiałowe przetwórstwo robią z tego właśnie skupionego mleka bez certyfikatu, ale produkty te kładą obok stojącego certyfikatu wydanego na coś innego? Przeciętny klient nie zorientuje się, nie przeczyta, bo taki klient nic nie wie, tylko wierzy w ciemno w uczciwość rolników. Wierzy szczególnie tym uśmiechniętym, bo tych naburmuszonych nie toleruje – na jarmarku ma być miło, mówi klientka: “no w końcu nie przyszłam się tu stresować!”. Na szczęście rośnie liczba świadomych klientów i takich zrzeszamy w naszym ruchu, więc wyjaśniamy sobie wszyscy wzajemnie reguły tej rolniczo-handlowej gry, która NIGDY nie odsłania wszystkich kart.

Tacy rolnicy z niepełnymi certyfikatami są nieuczciwi, trzeba to dobitnie powiedzieć. Oni tłumaczą to sytuacją prawną dotyczącą rolnictwa w Polsce. Fakt, jest trudna i nie sprzyja rolnictwu ekologicznemu, ale czy to jest usprawiedliwienie oszustwa-nie-wprost? Cel NIE UŚWIĘCA środków! Tacy rolnicy zaoszczędzają kupując tylko trzy certyfikaty, zamiast np. dziesięciu. Ci z dziesięcioma certyfikatami wydają sporo, a na co dzień mają na głowie często przykre kontrole (wina leży również po stronie inspektorów!). Niektórzy więc myślą “a po co mi to…, i tak nikt się nie zna” – na festiwalach i jarmarkach wystawiają te trzy certyfikaty wydane na ziemię, mleko i siano, a reszta produktów jest “goła”, bez certyfikacji, czyli… niezgodna z eko-logiką i ekologią.

Wszyscy to kryją, od uniwersytetów, poprzez rozmiatych doradców rolniczych, aż po komercyjnych i gminnych organizatorów jarmarków i festiwali. Dlatego przestaliśmy brać w tym udział. Wolimy być niszowi i uczciwi, niż popularni i oszukańczy.

Obok tych cwanych rolników stają na festiwalach inni, tacy sami, a między nimi np. jeden gospodarz z wszystkimi produktami certyfikowanymi. Klienci sądzą, że wszyscy są eko i wszystkie produkty są eko, bo wierzą ślepo w znak zielonego listka, ale… mylą się. Mówiąc wprost są robieni w balona. Jak natomiast czuje się ten jeden uczciwy rolnik z pełną certyfikacją? Sami sobie odpowiecie, ale nie dziwcie się, że nie ma ich na takich imprezach. Nie chcą być w takim towarzystwie i nie dziwimy się im wcale.
Dlaczego więc ekologia jest na cenzurowanym? Już wiecie – m.in. z tego powodu, ale wszyscy zamiatają ten problem pod dywan – z dziennikarzami i gwiazdami promotorów kulinarnych na czele. Wszyscy znają ten temat, ale nabierają wody w usta, bo “nie trzeba być takim radykalnym, no…”, bo “niewygodnie jest o tym mówić, przykrej prawdy nikt nie lubi, a konsumenci lubią uśmiechniętych rolników”. Tia…, znamy te teksty. Zatem którzy rolnicy są w stanie uśmiechać się do klientów? Oczywiście nie ci, którzy płacą za pełną certyfikację i są potem robieni w konia, bo traktowani są TAK SAMO, jak ci ze szczątkową certyfikacją.

Czy klienci mają szansę kupić certyfikowane mleko od takich szczątkowo certyfikowanych rolników? Nie mają. Oni swego certyfikowanego mleka nie sprzedają, bo mają go bardzo mało, ewentualnie wystawią kilka butelek na pokaz. Ten certyfikat nie jest dla klienta, ale dla marketingu gospodarstwa. Ta większość, która jedzie na opinii i tych trzech bidnych certyfikacikach, sprzedaje swój cały nabiał bez żadnej certyfikacji oraz ma w dodatku ogromny i bezczelny tupet krytykować wszystkich, którzy wytykają im nieuczciwość oraz nagłaśniają ten powszechny proceder. Wiadomo, że winny wrzeszczy najwięcej, by przyćmić swoją nieuczciwość, również że strachu. Prawdziwie niegodziwa podstawa, wstydźcie się (wiemy, że czytacie nasze publikacje).

Nadzieja w nas, świadomych klientach i uczciwych rolnikach, że nie dajemy się zwodzić. Dołącz do ruchu SlowFood.com, by wiedzieć więcej.

Uwaga: w Polsce NIE MA autoryzowanego krajowego oddziału ruchu SlowFood.com działającego zgodnie z regułami SlowFood.com. Nasze Convivium jest najbardziej aktywne w kraju i działamy w bezpośrednim kontakcie z włoską centralą SlowFood.com. Nie autoryzujemy żadnych krajowych pośredników.