Podpłomyki żytnio-orkiszowe na zakwasie, to jest cud. Wiele dzieci je uwielbia. Podpłomyk chrupiący, jeszcze ciepły, pachnący domem, upieczony z ciasta wypracowanego przez ukochane ręce mamusi. Włożony do miłego w dotyku, mięciutkiego lnianego woreczka, który uszyła najukochańsza babunia i wyhaftowała na tkaninie inicjały swej wnusi. Gryziony kochanymi, młodymi ząbkami, które ćwiczą się na tym dobrym, czystym, uczciwym, twardym cieście wypieczonym z mąki mielonej z czystego, dolnośląskiego, ekologicznego zboża. A przed gryzieniem ciumkany w buźce, jak cukierek. Doskonałość smaku.

Czy może być coś piękniejszego na drugie śniadanie? Pewnie, że może, ale nie zmienia to faktu, że taka szkolna przekąska jest nie tylko smaczna i zdrowa, ale też bardzo sensoryczna, co wspaniale wzbogaca rozwój dziecka.

Wyobraźcie sobie jednak, że gdy niektóre dzieci biorą do szkoły taki podpłomyk bez odpowiedniego wsparcia ze strony dorosłych, zostają wyśmiane przez inne dzieci, które w śniadaniówkach dumnie noszą “luksusowe drugie śniadanie”: kanapkę z _utellą”. Po kilku zaledwie dniach, czasem nawet po jednym, podpłomyk nie towarzyszy już dziecku w szkole, a ono doprasza się kanapki z utellą. Nie dlatego, że ją woli od podpłomyka, ale dlatego, że mając tę właśnie kanapkę z utellą staje się choćby pozornie częścią “społeczności rówieśników z kanapką z utellą”.

Taka sytuacja nie powinna skutkować reprymendą lub złością mamy lub taty, babci lub dziadka, bo “dlaczego nie doceniasz mojej pracy?!”. Docenia, a jakże, ale w pewnym wieku (a w zasadzie zawsze:) większość dzieci, młodzieży i dorosłych chce po prostu być taka, jak inni, chce czuć się częścią wspólnoty, bo daje to ogromne poczucie bezpieczeństwa, a tego potrzebuje każdy. Nie ma w tym nic złego, to naturalne.

Tylko niektórzy rodzą się z buntem w duszy i idą pod prąd. Jest im z tym ciężko, ale idą dalej w myśl “nikt nie mówił, że będzie lekko, wszak idziesz na szczyt”. Ci właśnie zmieniają rzeczywistość, uczą, doradzają, wywierają wpływ na innych, są przywódcami, wyznaczają trendy, działają publicznie. Takich osób jest i musi być mniejszość, ponieważ społeczeństwa nie byłyby w stanie funkcjonować, gdyby każdy rodził się z misją zmiany (dobrej lub bardziej dobrej;). Jednak… to nie dzieci mają zmieniać świat, a dorośli. Dlatego to dorośli muszą wspierać tę dzieci, które ujawniają dobre praktyki jedzeniowe.

Dlatego nie złość się, mamo i tato, na swoje dzieci, gdy chcą być, jak inni, ale raczej dawaj dobry przykład i zawsze, ale to zawsze wzmacniaj dzieci pokazywaniem delikatnego, taktownego uporu w trzymaniu się swoich zasad. Wyjaśniaj, nie naciskaj, pozwól dziecku zadecydować, wybrać, prędzej czy później to wróci do rodzica w formie wspaniałych nawyków u dzieci, takich, jakich sami rodzice chcą. Nacisk przyniesie tylko odwrotny skutek – dużo gorszy.

To tak jak z Polską Fasolą z Orzełkiem: carat zabronił, bo patriotyczna, a chłopi tym bardziej uprawiali, bo tym bardziej patriotyczna:) Gdyby carat przejął uprawę i zdominował pola, wówczas chłopi zrezygnowaliby z uprawy uznając odmianę za sowiecką. Nacisk zawsze powoduje odwrotny skutek i warto o tym pamiętać bez względu na środowisko i moment w historii.

To przykre, że w szkołach nadal temat jedzenia nie stanowi przedmiotu regularnej edukacji na wysokim poziomie, bez moralizowania, bez prywatnych przytyków, bez złośliwości, czy to ze strony uczniów, czy ze strony nauczycieli, czy ze strony rodziców, bo niestety wszyscy są tu po trosze winni.

?Dzieci, które noszą autentycznie zdrowe, jednocześnie archaiczne w stylu, drugie śniadania są piętnowane właśnie za to, zamiast stanowić wzór do naśladowania. Nie wszystkie dzieci są silne i odważne na tyle, aby stawić czoła aluzjom, ironizowaniu, wyśmiewaniu, prztyczkom i podobnym “małym” złośliwostkom, które budują w człowieku niechęć skutkującą często wycofaniem się z dobrego zwyczaju, z dobrej praktyki jedzeniowej.

Nauczyciele mówią wtedy często “pani córeczka jest zbyt wrażliwa” albo “ojej, przecież nic się nie stało, przecież nikt jej nie pobił!”. Owszem, pobił, ale nie ciało, a wrażliwość, otwarcie na dobro. “Pobicie” tych wartości jest równie złe, jak pobicie ciała, i powinno być piętnowane w zrównoważony sposób, ale stosownie do wieku bijącego i bitego.

Wzmacniajcie takie dzieci, rodzice i nauczyciele, bo to one właśnie są wspaniałymi wzorcami do naśladowania, nie tylko dorośli tylko dlatego, że są duzi i starzy.?