Jedzenie w po-wolnym rytmie (ang. slow food), czyli coś, co posila, dodaje sił, wzmacnia, odżywia, bo składa się z żywności, czyli czegoś, co wzmacnia życie i jest uczciwe, sprawiedliwe, czyste, dobre dla wszystkich, a nie tylko dla jednostki konsumującej. W polskiej kulturze znanych jest pięć posiłków, ale nie zawsze spożywano właśnie tyle. Dawniej był też szósty. Liczba posiłków i godziny ich spożycia są charakterystyczne dla narodów i mogą stanowić wyróżnik kulturowy. W Polsce jadamy zupełnie inaczej, niż np. we Włoszech czy Anglii, i to właśnie jest nasza zaleta: inność. Pielęgnujmy ją z szacunkiem dla innych inności:)

ŚNIADANIE – pierwszy posiłek w biały dzień. Według A. Bruecknera śniadać znaczyło dawniej jeść, a śniadaniem nazywano po prostu posiłek. Wywodzi się to od śniedne, czyli jadalne. Według rozmaitych teorii dietetycznych śniadanie winno być skromne lub obfite. Najważniejsze więc, by dopasować je do indywidualnych potrzeb. Obecnie coraz bardziej popularne, jako posiłek publiczny, społeczny, co jest wspaniałym, współczesnym trendem. Od wyrazu śniedne pochodzi opisana przez J. Rostafińskiego wyraz śnitka, gwarowa nazwa podagrycznika pospolitego, którą dowodzi, że go dawniej powszechnie jadano conz resztą jest prawdą.

DRUGIE ŚNIADANIE – pod tą sympatyczną nazwą znane tylko u nas, bo w kulturze anglosaskiej zastępuje je tzw. brunch, nazwa łącząca breakfast (śniadanie) i lunch (późne drugie śniadanie lub wczesny obiad). Drugie śniadanie łączone jest z nauką i z tzw. przerwą śniadaniową w szkole albo w biurze. W Polsce jest to niestety nazwa zanikająca na rzecz ww. anglosaskich form. Drugie śniadanie szkolne dawniej było noszone w śniadaniówkach, czyli pudełeczkach na kanapki lub inny produkt. Jeszcze dawniej funkcjonował uroczy wyraz chlebak, który oznaczał torebkę na długim pasku, którą nosiło się na wycieczki, a w niej zawsze była kanapka i termos z herbatą lub kawą, często zbożową. Śniadaniówki jeszcze się trzymają, chlebaki zanikły. Coraz bardziej dominują lunch-boxy, kiepski anglicyzm.

OBIAD – suty posiłek w środku dnia, którego zadaniem jest również dostarczenie podstawowych (i ponadpodstawowych:) substancji odżywczych w postaci atrakcyjnej potrawy. Obiad pełni funkcję społeczną gromadząc ludzi wokół stołu – obcych i spokrewnionych. Ustawienie krzeseł dla osób siedzących przy stole regulowane jest określonymi zasadami, czasami niepisanymi, spójnymi ze statusem społecznym biesiadników. Wadliwe ustawienie może polepszyć stołową integrację lub ją osłabić. Dawniej podawaniem do stołu zarządzał specjalny dworski urzędnik: stolnik. W XVI w. mówiono obiedwać, co wg. ww. A.Bruecknera przywołuje obiednię, nazwę ruskiej mszy. Jest to ta sama etymologia, co przy śniadaniu, bo prasłowo edu znaczyło jem, a obiecy lub obiedny znaczyło również jadalny.

KOLACJA – późny posiłek wieczorny, ale niekoniecznie ostatni. Nazwa pochodzi ze starołacińskiego collatio – gromadzić, zbierać pieniądze. Kollacya to w XVII w. zbiórka datków, co w XV w. nazywano kołacya. Z czasem oznaczało to coś w rodzaju imprezy składkowej, czyli biesiady dla grantodawców. Nie organizowano ich wcale wieczorem, lecz w południe lub nawet rano. Do tego czasu wieczorny posiłek zwano u nas wieczerzą. Jednak w XVIII w. rozpowszechnił się niemiecki Kollation na oznaczenie biesiady wieczornej i polszczyzna przyjęła ten wyraz w formie dzisiejszej kolacji. Reliktem renesansowego znaczenia są odpowiednio włoskie i hiszpańskie nazwy porannych posiłków: collazione i colación.

PODKUREK – o tak, mieliśmy i takie cudo, które znane jest dziś wielu nocnym podjadaczom wymiatającym zakamarki lodówek. Jak sama nazwa wskazuje, spożywany był przed porannym pianiem kura (koguta). PTTK organizowało imprezy turystyczne o tej nazwie czcząc pamięć Bitwy Warszawskiej. Tak samo zwano czas nad ranem, doświtek – gdy pieją kury. Nie żebyśmy namawiali do picia likieru po omacku, ale koncepcja podkurka jest zachwycająca. Wg niektórych źródeł była to ponoć słodka przekąska, nierzadko z alkoholem “na trawienie”. Wg innych – solidny bigos lub barszcz. Podkurkiem był więc poranny posiłek stawiający na nogi biesiadników, co nadal stosuje się współcześnie np. po nocy Sylwestrowej. Szczególnie uroczy był podkurek zapustny.

***

Opracowanie: Anna Rumińska, Monika Frania

***

Polecamy:

Slow Food International

Slow Food w Polsce