Wczoraj dotarł ponoć do Dolnego Śląska cyklon Fabian; śnieg, deszcz, silny wiatr i oblodzenie. Nie wszędzie to odczuwany w Dolnym Śląsku, ale tam, gdzie to się już dzieje, w rolnictwie oznaczać to może zamarzniętą ziemię. Radujemy się więc, że udało nam się w kooperatywie kupić od rolników korzeniowe i cebulowe warzywa, bo jeśli prognoza sprawdzi się tu i tam, to przez kilka najbliższych dni rolnicy mogą mieć problemy z wyrwaniem selerów, czy porów, które często zimują w gruncie. Kopać w lodzie nikt nie ma siły, czasu ani ochoty, by potem sprzedać efekty tej harówki za kilka złotych słysząc jeszcze na dokładkę “ojej, a dlaczego te selery takie drogie? w markecie mam o wiele taniej!” – to idź, pani, do marketu.

Na tym właśnie polega rolnictwo solidarne społecznie (zwane w Polsce nieco bezsensownie RWS, czyli “wspierane społecznie”), że konsumenci rozumieją bezpośredni wpływ pogody na własny jadłospis i nie oczekują od rolników przysłowiowych gruszek na wierzbie.

Na tym też polega krótka karta w restauracji, która uwzględnia takie lokalne reperkusje pogodowe, nie serwuje warzyw, których nie można na świeżo wydobyć z gleby, a kelner i menedżer nie dość, że również to rozumieją, to jeszcze potrafią wytłumaczyć to konsumentom w sposób życzliwy i troskliwy wobec nich, wobec rolników oraz wobec przyrody.

Czy to są współczesne anomalie pogodowe? Absolutnie nie. Jest ZIMA. Zawsze w tym okresie zdarzały się skoki temperatury i wilgotności. Ma to związek z rolnictwem i gastronomią prywatną i publiczną. Otóż karta w polskiej (nie tylko) restauracji nie ma prawa być taka sama przez miesiąc, jeśli restauracja mianuje się sezonową lub slow i ma ambicje podawać potrawy z LOKALNYCH i SEZONOWYCH produktów (bez względu na porę roku). Jeśli karta taka jest, oznacza to produkty masowe, importowane spoza granic powiatu, regionu, a nawet kraju i kontynentu. To nas nie interesuje. To nie jest slow, wie prosimy nie nadużywać hasła naszego ruchu.

Jest pewna powieść, którą pięknie opisuje pogodę tego właśnie okresu w naszym regionie, tzn. czasu GODÓW, czasu między Bożym Narodzeniem a Świętem Trzech Króli, czasu między Przesileniem Grudniowym a momentem, gdy Słońce na dobre oddala się od Ziemi i dzień staje się zauważalnie dłuższy.

Na Śląsku zima roku Pańskiego1339 ustaliła się niepomyślnie. Od jesieni, przez Święta, przy skąpej pokrywie śnieżnej trzymał mróz. Wiało z północy. Po Trzech Królach wiatr odwrócił się i przyszła odwilż. Nastały dni pochmurne i dżdżyste. Mgła nie schodziła z wierzchołka góry Ślęzy. Lód topniał. Oziminy ruszyły i pączki na rokicinie poczęły już nabrzmiewać. Bystrzyca rozlała szeroko, a fosy, wypełnione po krawędzie, okoliły Świdnicę nieprzebytą głębiną. Przedmieścia tonęły w błocie. Drogi do Wrocławia zamieniły się w zimne trzęsawiska,woda zniosła mostek szpitalny i do młyna można było dojechać tylko czółnem. Dokuczna pora! W każdej izbie ktoś kwękał. Zdrożało mleko i pasza. (…) Wszystkiemu zaś winne było złe powietrze. (…) Przez parę gwiezdnych nocy kostniała naga ziemia,a na sobotę chmury zaćmiły księżyc i zaczął sypać śnieg. Padał bez przerwy dobę. Pod burym niebem roiły się śnieżynki i bezszelestnie oblegały gołoledź. Grudy skrzepłego błota, bruzdy i koleiny wnet zniknęły, wyrównane nieskazitelną poroszą. Zima wróciła!

Piękna narracja. Piękny język.???

Więcej o  obchodzeniu Godów przez Słowian:
https://igimag.pl/2017/12/boze-narodzenie-czy-szczodre-gody-wiesz-jakie-swieta-obchodzisz

Fotoinstruktaż dolnośląskiej potrawy zimowej:

Na wodzie z dodatkiem masła klarownego lub oleju poddusić wolno kawałki pora i plastry babki jaglanej
Dodać pokrojone wzdłuż małe marchewki i nadal dusić, ewentualnie posolić pełną solą
Dołożyć długo i wolno ugotowaną Polską Fasolę z Orzełkiem oraz posypać mielonym zielem anielskim i dalej dusić powoli pod przykryciem
Na wierzchu ułożyć cienkie plastry brukwi i dalej dusić powoli
Całość polać olejem tłoczonym na zimno z nasion lnu, lnianki i rzepaku
Podawać w miseczce, ewentualnie z kromką kwaszonego chleba i dodatkową porcją pełnej soli