Chcieliśmy napisać “PO-WOLNE WIEŚCI ZE ŚWIATA?”, ale… nie, wszak import np. australijskiej wołowiny dotyczyła też nie raz Polski, np. wielu restauracji czy popularnego ponoć programu telewizyjnego MCh, którym podniecają się konwencjonalni szefowie kuchni. “Najlepsze produkty z drugiego końca świata” – czyżby najlepsze…? ? Czy naprawdę to właśnie jest polskie smakoszostwo? ? Bynajmniej. Na szczęście polski smakosz to ktoś kto nie będzie się rajcował produktem tylko dlatego, że jest z Australii, Nowej Zelandii, USA, Kanady, czy może Japonii lub RPA. Smakosz to ktoś, dla kogo liczy się smak autentycznie dobry, czysty, sprawiedliwy i lokalny. Tak nasi członkowie rozumieją autentyczne, a nie snobistyczne smakoszostwo.

Tym razem więc wieści z Australii: zła sytuacja, jak i w Europie. Lobbyści wiedzą, że nazwa GMO jest już na cenzurowanym, więc pod nowymi nazwami przepychają nowe ustawy, uchwały, rozporządzenia dopuszczające w zasadzie to samo, czyli bezkarne i o nieznanych skutkach manipulowanie w genach gatunków spożywanych przez ludzkość. Jak to mówią, gdy drzwiami go nie wpuszczą, to wejdzie oknem…, a jeśli i okno zamkną, to przeciśnie się przez szpary lub komin.

Lobbyści na rzecz “zmajstrowanych” genetycznie ras, gatunków, odmian bardzo starają się, aby wszyscy masowi konsumenci bezrefleksyjnie kupowali ich produkty. Wtedy będą zacierać ręce, bo ich zyski będą ogromne. W dodatku otrzymają szybki zwrot kapitału, przede wszystkim w formie dochodów ze sprzedaży farmaceutyków, które owi konsumenci zaczną stosować, gdy zaczną bardziej cierpieć na choroby żywieniozależne spowodowane spożywaniem tej masowej niby-żywności.

W Australii świadomi konsumenci walczą o niedopuszczenie poprawek do przepisów nt. tzw. Genetycznej Modyfikacji (ang. Gene Technologies), które przyjęto tam w 2012 roku. Obecnie ktoś postanowił je “zmodernizować” i przepchnąć poprawki, aby parę praktyk produkcyjnych i hodowlanych stało się możliwych. Obecnie wszelkie działania Genetycznej Modyfikacji muszą być zgłaszane do zatwierdzenia przez specjalnie do tego powołane biuro powołane przez australijeskie Ministerstwie Zdrowia. Nowe prawo zniesie ten obowiązek. Genetycznie Modyfikowane rośliny, mikroorganizmy i zwierzęta będą wtedy uwalniane do środowiska żywnościowego bez większej kontroli, etykiet ani zasad. W Europie natomiast w kontynentalnej grupie roboczej Slow Food Europe walczymy o kontrolę nad procesem ustawodawczym nt. tzw. New Breeding Technologies.

W lipcu 2018 r., w ramach ochrony zdrowia publicznego i środowiska Europejski Trybunał Sprawiedliwości orzekł, że nowe organizmy pozyskane w wyniku mutagenezy podlegają tej samej kontroli bezpieczeństwa, jak te mające zastosowanie do GMO, które są już ściśle uregulowane. To orzeczenie będzie miało zastosowanie do australijskiego eksportu mięsa, błonnika, zbóż, przetworów mlecznych i wszystkich innych produktów rolnych wywożonych wyłącznie do Unii Europejskiej. Kluczowe rynki eksportowe, w tym Chiny, oraz globalne instytucje wydające certyfikaty produktów niemodyfikowanych genetycznie, uważają te nowe techniki inżynierii genetycznej za GM i mają zerową tolerancję na obecność niezatwierdzonych GMO w ich imporcie. Europa i Chiny zamkną więc swoje granice dla australijskiego eksportu o wartości 48 miliardów dolarów. To rozszczelnienie (deregulacja) przepisów chroniących Australię przed GMO i nowymi technikami genetycznymi mogłoby potencjalnie zabić europejskie rolnictwo ekologiczne, które obecnie rośnie w tempie 16% rocznie.

Na podstawie: https://www.slowfood.com/october-24th-2019-unlabeled-untested-genetically-modified-foods-including-animals-to-be-unleashed-on-australian-consumers-farmers-and-exporters-if-the-gene-technology-amendment-is-defeated-in-the