

Organizatorzy przedstawili dojazdy transportem publicznym do Zamku leśnickiego – bardzo ucieszyliśmy się z tego pokazu. Ów komunikacyjny aspekt wydarzeń publicznych zawsze jest ich słabym punktem, ponieważ większość organizatorów nastawia się (całkowicie niesłusznie) nieomal wyłącznie na przybyszy zmotoryzowanych. Najczęściej informacja o dojeździe ogranicza się do podania parametrów GPS. CK Zamek w Leśnicy jest niewątpliwym pionierem zmian w tym zakresie wśród instytucji publicznych Wrocławia. Organizatorzy podkreślają, że starają się zwracać uwagę na transport publiczny m.in. w organizowanym przez CK Zamek Festiwalu Dobrego Piwa, na którym w 2015 r. pierwszy raz poprowadziliśmy woluntarystycznie warsztaty i pokazy. Faktycznie, na takiej imprezie stawianie na dojazd samochodowy byłoby strzałem we własną stopę… 😉 Z podobnych powodów na jarmarkach brakuje zawsze bankomatów. Organizatorzy najwyraźniej sądzą, że każdy konsument posiada kartę kredytową, albo przynajmniej chce jej używać, a każdy wystawca posiada terminal, co jest oczywiście ułudą – terminale są wyłącznie na nielicznych stoiskach. W czasie Festiwalu Dobrego Piwa z bankomatem się nie udało, bo lokalizator – Stadion Miejski – posiada niestety tylko 1 (słownie: JEDEN) bankomat po stronie festiwalowej. Kolejki do niego przypomniały nam PRL… 🙂 Na szczęście wiemy, że Leśnica, jako intensywnie zaludnione osiedle Wrocławia, zapewnia stosowną liczbę bankomatów, a kilka z nich znajduje się w bezpośrednim sąsiedztwie leśnickiego Zamku. Słabym punktem jarmarków jest też zawsze brak koszyków zakupowych. Noszenie zakupów jarmarcznych jest częstym tematem złorzeczeń klientów. Wystarczy kupić słój miodu, by być obciążonym na tyle, aby nie chcieć kupować nic więcej. Odczuwamy też zawsze niedostatek miejsc do siedzenia i jedzenia – do biesiadowania. Większość jarmarków jest jak sklep spożywczy, nawet nie jak centrum handlowe. Hipermarkety spożywcze nie posiadają siedzisk, aby popędzić klienta pomiędzy półki, de facto z często zmienianym asortymentem, aby klient musiał stale szukać i „łapać się” na coś, czego kupienia nie planował. Centra handlowe natomiast mają sofy i fotele, ale z niezbyt wysokimi oparciami – aby klient mógł zasiąść na chwilę i mieć wrażenie (tylko wrażenie),. że „jest jak u mamy” (no dobrze, jak w domu;). Oprzeć się nie może, ale przysiąść – owszem. Usiądzie, spoglądnie wokół, dostrzeże niezauważone wcześniej sklepy i… do nich zajdzie. Podobnie powinno być na jarmarkach. Czasami – jak na Bożonarodzeniowym Jarmarku na wrocławskim Rynku – pojawiają się stoliki tzw. barowe, czyli wysokie, okrągłe, niewielkie stoliki pozbawione krzesełek. Dla dzieci i seniorów są bezużyteczne, tym samym organizatorzy tracą najbardziej stabilnych klientów: rodziny z dziećmi i starszyznę. Przy takich stolikach stać może tylko młodzież i tzw. produkcyjni:), ale na jarmarku obecni bez dzieci, którzy częściej oddają się pitnej rekreacji, niż faktycznym, obfitym zakupom. Innym słowem postawienia stołów jadalnych o standardowej wysokości (blat: 70-75 cm) wraz z siedziskami (najlepiej z oparciami) zagwarantuje, że klienci zasiądą do nich i spędzą na jarmarku więcej czasu – o to właśnie tutaj chodzi, by zatrzymać klienta na dłużej. Siedząc, zamówią więcej, być może wypuszczą się solo na zakupy pozostawiając na chwilę towarzyszy przy stole. W ten sposób zorganizowana jest tylko niewielka część Jarmarku we Wrocławiu – w kilku miejscach stoi parę ław bez oparć, ale z typowymi stołami. Niestety z planu jarmarcznego biesiadowania całkowicie wyeliminowane są stałe ławki miejskie – jest to niezrozumiała strategia. Ławki te znajdują się poza planem jarmarku, nie są w nim uwzględnione, tak jakby organizator – projektant przestrzeni miał celowe zadanie wyeliminować je z planu. Być może miało to zapewnić okazję do siadania na tych ławkach ludziom, którzy nie chcą brać udziału w jarmarku? Jeśli nawet, to jest to utopia. O wiele lepiej byłoby włączyć owe ławki do planu jarmarku i je po prostu wykorzystać. Dużo lepiej prezentuje się pod tym względem Bożonarodzeniowy Jarmark w Krakowie: duża liczba ław przy stołach, a wokół jarmarku wiele murków nadających się do siedzenia (można „uprawiać” CITYING). Ławy nie mają oparć, co dla seniorów i rodziców z dziećmi na rękach jest udręką. Jednak liczba miejsc do wygodnego siedzenia jest tu naprawdę duża, to trzeba podkreślić.
Owe cztery tematy – dojazd, bankomaty, koszyki, siedziska – są ściśle związane z efektem sprzedażowym wystawców jarmarcznych oraz zadowoleniem gości / klientów. Nad wyraz często są one zupełnie pomijane w organizacji jarmarków. W efekcie domniemani konsumenci są tylko konsumentami potencjalnymi – mniej kupują lub wcale, bo nie przyjeżdżają (nie przebiją się autem lub go nie używają), nie mają gotówki, nie mają ochoty dźwigać zakupy w paru siatach, nie mają gdzie usiąść i godnie zjeść to, co oferują wystawcy. Wierzymy, że intencje organizatorów jarmarków, ale nie widzimy postępu, zmiany na lepsze. Jak będzie na omawianym Saksońsko-Dolnośląskim Jarmarku? Przyjedźmy i zobaczmy wszyscy razem. Dlatego zawsze polecamy uwadze organizatorów te ważne kwestie, które w bezpośredni sposób wpływają na wyniki sprzedażowe. Doradzamy kilka prostych, acz kluczowych rozwiązań: mapa dojazdów transportem publicznym, mapa pobliskich bankomatów, wypożyczalnia wózków (lub chociaż szatnia zakupowa), strefy biesiadne (stoły z siedziskami wygodnymi dla seniorów i dzieci).