Odnotowaną kolebką piernika w Europie jest… Świdnica, piękne miasto na Dolnym Śląsku. Tak, nie Toruń, lecz Świdnica, gdzie odnotowano obecność piernikarza już w XIII wieku. Można rzec więcej: zagłębiem piernikarskim w sensie historycznym jest Śląsk.

Na zdjęciu widzicie słynny piernik legnicki: Legnicką Bombę (niem. LiegnitzerBombe), którą obecnie można kupić jedynie w Goerlitz. Niestety w Legnicy nikt już nie wypieka Legnickiej Bomby. Mamy nadzieję, że to wspaniałe ciastko powróci niedługo do legnickich (i nie tylko) cukierni w czystej formie, tzn. upieczone z dobrych, czystych i uczciwych, lokalnych składników, bez dodatki syropu glukozowo-fruktozowego, oleju palmowego, barwników, konserwantów, środków zapachowych, czy mąki z domieszkami syntetycznych “polepszaczy”. Niewiarygodne, co współczesny przemysł cukierniczy potrafi dodać do prostego ciastka, aby ułatwić produkcję i przedłużyć magazynowanie.

Śląscy piernikarze od dawna jeździli do innych miast i uczyli tam fachu adeptów sztuki piernikarskiej, m.in. toruńskich. Czynią tak do dziś. Pamiętacie, że historia kołem się toczy (fortuna również), więc niedawno edukacja ponownie miała miejsce w Toruniu w ramach tamtejszego piernikowego święta. W dniach 25-27 sierpnia w Jaworze na Dolnym Śląsku odbędzie się jednak najważniejsze piernikarskie święto w Europie 🙂 Święto Chleba i Piernika! Zapraszamy i polecamy – przeczytajcie więcej tutaj. Zanim Jawor, to wcześniej jeszcze Wojsławice i Piknik Ogrodowe Smaki – Kwiaty Jadalne w tamtejszym Arboretum, gdzie pojawi się Piernikarnia Śląska!

Przypominamy zatem, że eksportowym, popisowym, reklamowym i promocyjnym produktem Dolnego Śląska i Śląska w ogóle powinny być pierniki historyczne, tradycyjne z dobrego, czystego, uczciwego ciasta, wypiekane w replikach dawnych śląskich form piernikarskich wytwarzanych przez najlepszych specjalistów, snycerzy piernikarskich. Ciasto piernikowe nie jest niestety powszechnie czyste oceniając je w kategoriach Slow Food. Niestety ciasto o bardzo złym składzie służy często do wypieku piernikopodobnych ciastek dostępnych w sklepach. Sprawdzajcie etykiety!

Tłumaczenie na angielski winno brzmieć raczej #pepperbread, niż gingerbread, ponieważ nazwa z pieprzem podkreślałaby specyfikę (dolno)śląskich pierników, czyli #pieprz, od którego pochodzi nazwa piernik (dawniej pierny = pikantny). Właśnie z tego powodu jedna z trzech głównych niemieckich nazw brzmi Pfefferkuchen. Dwie pozostałe, to Lebkuchen i Honigkuchen. Jest też szczególny rodzaj piernika, czyli Sossenkuchen, tj. piernik dodawany do sosów serwowanych w wybranych śląskich potrawach jedzonych przez niemiecką ludność na Śląsku w pierwszy dzień świąt.

Już tylko różnorodność tych nazw i obecność aż czterech sugeruje bogactwo tradycji piernikarskiej na Śląsku. Faktycznie, dawniej w każdym większym mieście naszego regionu był przynajmniej jeden piernikarz! Być może właśnie to rozdrobnienie piernikarstwa, będące siłą regionu, spowodowało brak siły produktu, ponieważ każde miasto miało swój typ piernika i swoją nazwę. W efekcie nazwa piernik nie była tak rozpoznawalna tak silnie, jak np. w Toruniu, Krakowie lub Warszawie. Rezultatem jest niski poziom wiedzy w Polsce o tradycjach piernikarskich na (Dolnym) Śląsku, nawet wśród mieszkańców regionu.

Kilka zdań o tradycji piernikarskiej na Dolnym Śląsku przeczytacie w artykułach:

artykuł 1

artykuł 2

artykuł 3