Faworki mają niewiarygodnie interesującą symbolikę i narrację. Ich historia łączy kultury i narodowości. Czy zastanawialiście się nad genezą ich kształtu – dlaczego są to wywinięte paseczki…? To będzie bardzo ciekawa opowieść. Wkrótce opublikujemy ją na naszej stronie – wypatrujcie 🙂

Czy jest szansa na sensowne faworki na miarę XXI wieku? O tak, jest. Zawsze można postarać się dobrać składniki mniej ryzykowne pod względem zdrowotnym, a jednocześnie maksymalnie lokalne – zastosować je w domu albo szukać odpowiedniego cukiernika:

– MĄKA – nie desykowana (opryskiwana herbicydem) pszenica zwyczajna, ale pszenica samopsza, płaskurka lub orkisz dwukrotnie młócona = biała (a próbowaliście faworków z razowej? wspaniale chrupią!),

– JAJA – nie z chowu klatkowego (nr 3) ani ściółkowego (nr 2), ale wolnowybiegowe (nr 1) lub ekologiczne (nr 0),

– TŁUSZCZ do ciasta – nie margaryna, ale masło, najlepiej od lokalnego rolnika, najlepiej klarowane, choćby własnoręcznie,

– TŁUSZCZ do smażenia – nie frytura z rafinowanego, toksycznego oleju palmowego, ale masło klarowane, w ostateczności olej kokosowy,

– ŚMIETANA – nie z plastikubeczka, ale od lokalnego rolnika,

– POSYPKA – nie puder z białego rafinowanego cukru buraczanego (nieodpowiedni dla wegan), ani nawet z cukru brzozowego, ksylitolu (wysoce przetworzonego i importowanego), ale strużki miodu (też nie dla wegan) lub melasy buraczanej, w ostateczności puder ze stewii,

– SPIRYTUS – hmmm…

***

Fot. By Blazej Pieczynski – originally posted to Flickr as Faworki: #021, CC BY-SA 2.0, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=10288425