W najbliższą niedzielę 20 sierpnia 2017 r. na Pikniku Ogrodowe Smaki – Kwiaty Jadalne w Arboretum w Wojsławicach (PROGRAMzaprezentujemy oleje zimnotłoczone od naszego SFojaka, Łukasza Bogdańskiego (tłocznia i sklep Miramar), który tłoczy pyszne oleje z czystego ziarna. Pojawi się olej lniany, słonecznikowy i rydzowy, a także w mniejszych ilościach czarnuszkowy i ostropestowy. Zapraszamy do degustacji i na zakupy na kiermaszu wspaniałych produktów lokalnych!

Olej rydzowy tłoczy się nie z rydza, jak uważają niektórzy, ale z uroczej lnianki, a konkretnie lnicznika siewnego (Camelina sativa), który jako gatunek uprawny wyodrębnił się z lnu włóknistego jakieś 2000 lat temu na Bliskim Wschodzie. A co najciekawsze i najlepsze z naszej, slowfoodowej perspektywy to fakt, że według Katedry Genetyki i Hodowli Roślin Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu lnianka praktycznie nie wymaga stosowania środków ochrony chemicznej, herbicydy jak w rzepaku (źródło).

Nasiona lnianki mają ok. 30% tłuszczu, więc zajmują dolne pozycje na liście roślin oleistych, tzn. takich, których nasiona lub owoce zawierają 20-70% tłuszczu. Dla porównania: nasiona rzepaku mają go nawet 50% (w zal. od odmiany), a gorczycy 28%, 31% albo 35% (odpowiednio: g. biała, czarna, sarepska). Olej makowy może mieć 48% tłuszczu, słonecznikowy i dyniowy – 45%, lniany – 40% (len włóknisty ma mniej, niż l. oleisty). Zjecie łyżeczkę rydzowego dziennie i macie pokryte zapotrzebowanie na nienasycone kwasy tłuszczowe. Skarb, prawda? Zjecie codziennie po łyżeczce każdego z lokalnych olejów – macie smak i zdrowie.

Pytacie, który olej jest najzdrowszy. Odpowiadamy, że warto jeść wszystkie, bo mają różny skład i smak. Przykładowo, z polskich olejów, to rzepakowy ma najwięcej kwasu oleinowego i linolenowego, a słonecznikowy – kwasu linolowego. Warto też jeść makuchy, czyli suche pozostałości po wytłaczaniu, które zwyczajowo oddaje się na pasze dla trzody chlewnej (prócz gorczycy). Wychodzi na to, że odżywia się ona lepiej, niż ludzie, więc bierzmy przykład z prosiąt, loch i knurów.

Lnianka, to tylko jedna z nazw tej roślinki: lennica, judra, ryżyk, rydzyk, rydz… Skąd skojarzenie z rydzem? Stąd, że rydz-grzyb i łuszczynki lnianki mają podobny kolor: rdzawy. W przysłowiu “lepszy rydz, niż nic” nie chodzi więc o rydza-grzyb, ale właśnie o rydzyka, lniankę, ryżyka, czyli to, czego jest dużo oraz co jest powszechne i tanie. Na terenie Dolnego Śląska odnaleziono ślady lnianki w naczyniach glinianych z epoki brązu. Olej rydzowy, to zatem nasza dolnośląska duma.

Obecnie olej rydzowy to zapomniany rarytas. Znajdziecie go w sklepach w dość wysokiej cenie. Zawsze spójrzcie na datę produkcji, tłoczenia, ewentualnie na datę przydatności do spożycia. Jednak wiadomo, że najlepszy jest olej świeżo wytłoczony z czystych, lokalnych ziaren – z Dolnego Śląska albo z sąsiednich województw, jeśli na Dolnym Śląsku nie ma ziarna stosownie czystego, tj. pozbawionego chemikaliów z uprawy. A czy wiecie, że lnicznik należy do tej samej rodziny, co… rzeżucha, kapusta, rukola (rokietta) i tasznik? 🙂 Tak, to kapustowate.

Wszystkich konsumentów zapraszamy do dołączenia do naszego Convivium, do poparcia naszego ruchu Slow Food, w którym promujemy zDolnośląskie produkty jako lokalne Convivium działające w sieci Slow Food International i Slow Food w Polsce – napiszcie: slowfooddolnyslask[at]gmail.com