“Transportowanie żywności jest jednym z najszybciej rozwijających się źródeł emisji gazów cieplarnianych, zgodnie z World Watch Institute. Każdego roku 817 mln ton żywności dostarczane są na całym świecie. W efekcie podstawowa dieta oparta na przywożonych produktach może zużywać CZTEROKROTNIE WIĘCEJ ENERGII I POWODOWAĆ CZTEROKROTNIE WIĘKSZA EMISJĘ GAZÓW CIEPLARNIANYCH w stosunku do odpowiedniej diety domowej!”
Więcej o negatywnych skutkach transportu superżywności- tutaj: http://www.smallfootprintfamily.com/the-environmental-impact-of-imported-superfoods
Dodajmy, że np. cukier trzcinowy ma indeks glikemiczny wyższy od cukru z lokalnego buraka. Jedynie proces rafinacji pozbawia ten drugi składników mineralnych, ale… kto je cukier z myślą o nich…? Jeszcze większą fikcją jest ekologiczny cukier trzcinowy – co z tego, że w jego uprawie nie stosuje się herbicydów, skoro i tak trzeba pod nią wyciąć lokalne lasy? I wreszcie quinoa – komosa ryżowa – hit naszych czasów. W boliwijskich Andach rdzenni chłopi od tysięcy lat hodowali ją obok ziemniaków, lam i alpak tysięcy lat. W ww. artykule przeczytacie, że z powodu rosnącego popytu na komosę w Europie i Stanach Zjednoczonych rdzenni mieszkańcy nie mogą pozwolić sobie na jej zakup. Obszar upraw quinoa jest najbardziej niedożywionym regionem w kraju. Ci rolnicy, którzy ją uprawiają na eksport, zmuszeni są do kupowania rafinowanego ziarna ze sklepów. Ostatni przykład – kawa, kakao i cytrusy… Czy Europa lub USA wyobrażają sobie świadome zmniejszenie dziennego spożycia tych produktów…? Utopia…
Dlatego zachęcamy wszystkich do kupowania i jedzenia lokalnej, czystej żywności z najbliższego obszaru i delektowania się tą obcą żywnością zaledwie kilka razy w ciągu tygodnia.
W artykule poruszony jest też wątek wyczerpania zasobów glebowych w USA. Na szczęście w Polsce ten problem nie jest aż tak palący, jednak robimy wszystko, by powtórzyć błędy Amerykanów. Paradoksalnie nasze miejsce w historii gastronomicznej i rolniczej nie będzie wkrótce zwane “zacofaniem”, lecz “uratowaniem przed zagładą”.