Ostatnio pisaliśmy o trawnikach i wyżywieniu[1]. Temat wraca poprzez nowiny z Urzędu Miejskiego Wrocławia. Lokalna gazeta informuje, że planowane jest utworzenie stanowiska OGRODNIKA MIEJSKIEGO (poniżej). To bardzo potrzebna i słuszna funkcja, pod warunkiem, że przyniesie zyski dla bioróżnorodności miasta i jego otoczenia. Czy tak się stanie? Popłacimy i zobaczymy. Tak, popłacimy, wszak stanowisko będzie opłacane z funduszy gminnych.

Można rzec, że funkcje urzędowe zdublowały się. Wszak mamy od dawna Zarząd Zieleni Miejskiej i to projektanci tej jednostki – na czele z jej dyrekcją i kierowniczką, p. Lidią Kaczewską (Dział Zarządzania Zielenią) – decydowali zwykle o sprawach zieleni. Przyszła zatem zmiana. Czy dobra…? Zobaczymy. Jak w takim razie zmieni się zakres pracy ZZM? Nie wiemy. Jednak ryzykowne wydaje się, aby o tym, “w których miejscach może pojawić się nowa zieleń, a także sposobów rewitalizacji tej, która już istnieje” ma decydować JEDNA OSOBA w prawie 700-tysięcznym mieście. To zapewne przejęzyczenie redaktora – dość prowokujące. Reasumując: w Urzędzie Miejskim Wrocławia mamy więc Departament Zrównoważonego Rozwoju i planowaną funkcję Ogrodnika Miejskiego, a podległy temu Departamentowi jest Zarząd Zieleni Miejskiej. Uwaga: Departament Zrównoważonego Rozwoju, to we Wrocławiu NOWOŚĆ – pochwalamy i gratulujemy, to słuszne posunięcie!

Oto cytat z Gazety Wyborczej:

Urząd zapowiedział powołanie ogrodnika miejskiego. Czym ma się zajmować?

– Jego zadaniem będzie ustalanie, w których miejscach może pojawić się nowa zieleń, a także sposobów rewitalizacji tej, która już istnieje. Ma zadbać o bioróżnorodność, by w mieście pojawiały się różnorodne gatunki drzew czy krzewów.

Powinien zarówno zajmować się zielenią w całym mieście, zgodnie ze studium zagospodarowania przestrzennego, które właśnie tworzymy, ale też opracowywać pomysły dla poszczególnych miejsc. Ma być nie tylko urzędnikiem, będzie pracować głównie w terenie, bo zza biurka, nawet z mapy satelitarnej, nie wszystko widać. W urzędzie trwa wewnętrzny konkurs, w którym wybierzemy ogrodnika. Planowaliśmy, że jego nazwisko ogłosimy do 15 maja, ale nie będziemy się śpieszyć. Gdyby okazało się, że jest kilku dobrych kandydatów, to dokładnie się zastanowimy, zanim spośród nich wybierzemy najlepszego.“[4]

Ciekawi nas, jaki będzie plan pracy, harmonogram, główne tematy, misja… Ogrodnika Miejskiego we Wrocławiu. Wypatrujemy i jak zawsze służymy konsultacjami naszych specjalistów zrzeszonych w naszych dwóch rzetelnych, dorosłych (tzn. bez związku z młodzieżową siecią youth), czerwonoślimakowych conviviach: Slow Food Dolny Śląsk i Slow Food Wrocław.

Kwestie zakresu prac ww. Departamentu i ZZM wyjaśnia nieco (ale tylko nieco) lista obiektów pozostających pod zarządem ZZM – jak ZZM informuje na swej witrynie internetowej, są to wrocławskie parki, Promenada Staromiejska oraz tzw. Biegun Stare Miasto, czyli: Ogrody Katedralne na Ostrowie Tumskim, Wyspa Słodowa, Wzgórze Polskie, Promenada Staromiejska na odcinku od Placu Jana Pawła do ul. Krupniczej, Ogród Staromiejski, Dziedziniec Ossolineum, Rynek. Parków we Wrocławiu mamy obecnie 12: Park Staszica, Park Stanisława Tołpy (Nowowiejski), Park Strachowicki. Park Polana Popowicka, Park Grabiszyński, Park Wschodni, Park Zachodni, Park Złotnicki, Park Leśnicki, Park Brochowski, Park Południowy i Park Szczytnicki z Ogrodem Japońskim. Powstaje też Park Maślicki.

Wrocławskie nadodrzańskie międzywale po fatalnym “porządkującym” oprysku herbicydem

Wrocław nie jest wyspą, mimo że leży na wyspach. Przez miasto przepływa m.in. druga co do wielkości z polskich rzek – Odra, której pasem zarządza nie samorząd, ale Regionalny Zarząd Gospodarki Wodnej z siedzibą we Wrocławiu. W tym kontekście pas zieleni wzdłuż rzeki (tzw. międzywala) jest obszarem eksterytorialnym, wyjętym spod bezpośrednich wpływów gminy, mówiąc dosłownie – nas, mieszkańców. W efekcie otrzymujemy “w prezencie” od RZGW hektolitry toksyn w glebie i wodach podskórnych, ponieważ wrocławskie (w rozumieniu lokalizacji w granicach miasta) wały nadodrzańskie traktowane są agresywnymi herbicydami  w celu usunięcia tzw. chwastów (roślin leczniczych i miododajnych!) na rzecz  biologicznie bezużytecznej murawy trawiastej wymagającej w dodatku wydatków na jej utrzymanie. Nie ma tu śladu dbania o bioróżnorodność, a jedynie jej niszczenie. Nazywa się to UPORZĄDKOWANIEM.[2] W naszym przekonaniu jest to działanie szkodliwe dla dobra publicznego i środowiska naturalnego i nawołujemy do zmiany tych praktyk, tj. eliminacji agresywnych herbicydów – szczególnie tych z zawartością glifosatu.[3]

Kampania STOPglyphosate: https://act.wemove.eu/campaigns/stop-glyphosate

Mimo tego, że powszechnie uznano glifosat za prawdopodobnie rakotwórczą substancję szkodzącą[15] środowisku naturalnemu, bioróżnorodności i ludziom (mimo że w marcu 2017 pewna niewiarygodna[13] jednostka badawcza ogłosiła wyniki badań stwierdzając że jakoby glifosat[14] jest bezpieczny dla zdrowia publicznego[12]), to we Wrocławiu i na Dolnym Śląsku na tzw. międzywałach nadal stosuje się takie środki i eliminuje bioróżnorodność zastępując ją bezużytecznym trawnikiem. Czyni się to nawet pomimo występowania roślinności chronionej:

Jednym z kluczowych elementów modernizacji Wrocławskiego Węzła Wodnego są działania związane ze zwiększeniem przepustowości koryta Odry we Wrocławiu, wśród których można zaliczyć siedem zadań inwestycyjnych realizowanych przez RZGW we Wrocławiu” [jednym z tych siedmiu zadań jest to poniżej, zadanie nr 1 – przyp. red.]:

Zadanie 1. Modernizacja i udrożnienie Kanału Powodziowego wraz z międzywalem na odcinku od dolnego stanowiska jazu Bartoszowice do ujścia do Starej Odry.

Odra – widok z Mostu Szczytnickiego w kierunku północnym / Fot. Anna Rumińska

Obszar realizacji zadania znajduje się w północno-wschodniej części miasta Wrocławia i obejmuje:
— koryto i międzywale Kanału Powodziowego (tzn. teren usytuowany pomiędzy groblami Folwarczną i Kanałową), na odcinku od dolnego stanowiska jazu Bartoszowice (km 0+834,5) do ujścia do Starej Odry, powyżej mostu Warszawskiego (km 6+233,2);
— wał rozdzielczy między Kanałem Powodziowym i Żeglugowym (fragment grobli Folwarcznej, na odcinku powyżej mostów Jagiellońskich); fragmenty lewobrzeżnego międzywala Kanału Żeglugowego (na odcinku powyżej mostów Jagiellońskich).

Pod względem administracyjnym planowane zadanie zlokalizowane jest na terenie gminy Wrocław w obrębach: Bartoszowice, Plac Grunwaldzki, Zacisze, Zalesie, Kowale i Swojczyce.

Praca bobrów na wrocławskich wałach nadodrzańskich (Wielka Wyspa) / Fot. Anna Rumińska

Zakres zadania obejmuje:
— Pogłębienie i poszerzenie Kanału Powodziowego poniżej mostów Jagiellońskich,
— Remont Kanału i uporządkowanie międzywala powyżej mostów Jagiellońskich do ubezpieczeń dolnego stanowiska jazu Bartoszowice. Ze względu na występowanie stanowisk cennych gatunków roślin chronionych na terenie międzywala Kanału, zakres prac na prawym brzegu Kanału ograniczony jest do pasa o szerokości 10 m wzdłuż brzegu;
— Remont jazu Zacisze obejmuje zasadniczo remont progu jazu pod mostami Jagiellońskimi.
— Wzmocnienie przyczółków mostu Jagiellońskiego
— Udrożnienie mostu Swojczyckiego (Chrobrego).
— Modernizacja wału rozdzielczego pomiędzy Kanałem Powodziowym i Żeglugowym
.”[2]

Kwitnąca śliwka mirabelka w pasie wrocławskich wałów nadodrzańskich / Fot. Anna Rumińska

Są też inne problemy botaniczno-gastronomiczno-przestrzenne (tak, te tematy wbrew pozorom są SILNIE powiązane) obecne w mieście, jak np. powszechny – w świadomie zarządzanych miastach – trend wprowadzania roślinności rodzimej (chwastów!) zamiast obcych gatunków ozdobnych, pokrewny trend wprowadzania drzew owocowych do przestrzeni miejskiej[11], a także uprawy warzyw na terenach zieleni w miastach – “Grow Food Not Lawns” – np. działania Rona Finleya[5] – i wiele, wiele innych trendów i dobrych praktyk ogólnie mieszczących się pod hasłem MIEJSKIEGO OGRODNICTWA (ang. URBAN GARDENING).

Ogródek społeczny na Sępolnie przyjmuje chętnych do wspólnego utrzymywania działki i korzystania z jej plonów / Fot. Bruno Zachariasiewicz

Bardzo szeroki i ważny jest również temat społecznych ogrodów użytkowych, które w Polsce funkcjonują zgoła inaczej, niż na świecie, a mianowicie w formie tzw. ogródków działkowych, w których jednym z obowiązków jest odchwaszczanie (czytaj: eliminacja roślinności często przydatnej), a głównym narzędziem: herbicyd Roundap lub inne szkodliwe płyny z zawartością glifosatu, czyli rakotwórczej toksyny.

Ogródek społeczny na Sępolnie przyjmuje chętnych do wspólnego utrzymywania działki i korzystania z jej plonów / Fot. Bruno Zachariasiewicz

Ogródki działkowe winny pilnie zmienić swoją formułę i stać się płucami miasta, przestrzenią półpubliczną pod nadzorem mieszkańców i użytkowników, a nie terenem przypadkowo odkrywanych zgonów albo obszarem oddawanym deweloperom, którzy stawiają na nich mieszkania nieznajdujące nabywców lub wciągające mieszkańców gminy w kolejne kredyty niemożliwe do spłacenia. Gmina powinna chronić swych mieszkańców i nie godzić się na taką politykę i samowolkę firm deweloperskich.

Ulica Myśliwska na osiedlu Nadodrze we Wrocławiu ma dość rzadką w mieście namiastkę tzw. crescentu (czytj. kreszentu) – w oryginale (w ang. mieście Bath) miał kształt soczewki, tutaj – prostokątnego skweru. Niemniej jest to idealne miejsce na miejskie ogrodnictwo – gdyby oczywiście wyeliminować lub przynajmniej zmniejszyć pozostałości po psach, wandalach i autach / Fot. Anna Rumińska

Wystarczy zwrócić uwagę na  takie wrocławskie osiedla, jak Nadodrze i Ołbin, w których rewitalizacja nie ma nic wspólnego z Miejskim Ogrodnictwem, mimo że dotyczy rzemiosła, sztuki, przedsiębiorczości.  Te wątki są bardzo ważne i dobrze, że na Nadodrzu osiągnięto sukces w tym zakresie, jednak wątek ogrodniczo-żywieniowy – temat upraw, zieleni użytkowej, dostępu do żywności, zanieczyszczenia powietrza – nie pojawia się w stosowny sposób w programach wrocławskich rewitalizacji. A przecież winien być w nich jednym z czołowych punktów, ponieważ prowadzi do realnej zmiany bytu. Wrocławskie osiedla potrzebują pilnej animacji ogrodniczo-żywieniowej w otwartej przestrzeni publicznej.

Dziecięcy projekt ogródków – hodowli marchewek – na dachach istniejących garaży we wnętrzu międzyblokowym na wrocławskim osiedlu Nadodrze; projekt “Kulturka Podwórka” – prowadzenie: Anna Rumińska, eMSA Inicjatywa Edukacyjna / Fot. Anna Rumińska

Co robić? Pomysłów jest wokół wiele, a w czasie naszych urbanistycznych warsztatów makieciarskich dzieci podsuwają doskonałe pomysły; ogrody warzywne na dachach, na gruncie i na ścianach (ogrody pionowe), działki użytkowe (czytaj: żywnościowe, spożywcze) we wnętrzach międzyblokowch i parkach, sieć regularnych otwartych targowisk, gdzie mieszkańcy mogliby sprzedawać swoje plony, piknikowanie na polanach parkowych i kąpiele w otwartych fontannach, zamiast tabliczek “nie deptać trawników” i “nie wchodzić do wody”, a także wiele innych strategii i możliwości – powinniśmy pilnie zmienić sposób myślenia o terenach zieleni w mieście i osiedlach wymagających autentycznej rewitalizacji (czytaj: OŻYWIENIA i POPRAWY BYTU), a nie tylko remontów tkanki budowlanej lub wprowadzania kolejnych nowych podmiotów, które – jak same otwarcie przyznają – nie stanowią oferty dla mieszkańców takich osiedli, lecz dla przybyszów spoza nich.

Typ działań zmierzających do rewitalizacji poprzez twarde inwestycje budowlane i wprowadzanie nowych, kreatywnych podmiotów przestał wystarczać (pytanie, czy kiedykolwiek był trafny) – to strategia naśladująca koncepcję sprzed piętnastu lat – teorię klasy kreatywnej[6][7] autorstwa Richarda Floridy[8]. Po kilkunastu latach obrony swej teorii autor przyznał, że  klasa kreatywna nie jest już wystarczająca dla odbudowy miast.[9] Teoria ta została zbudowana na bazie społeczeństwa amerykańskiego, a nie europejskiego, tym bardziej polskiego. Teoria ta odnosiła się głównie do miast zagrożonych upadkiem, np. Detroit – miasta, które w istocie upadło i dopiero powoli podnosi się z ruin spowodowanych dominacją motoryzacji i całkowitym brakiem priorytetu dla ruchu pieszego i rowerowego. Obecne władze Detroit kładą nacisk na te właśnie zapomniane dawniej wątki – placemaking[10], ruch pieszy i rowerowy, miejskie ogrodnictwo, zrównoważone relacje międzykulturowe i międzyetniczne,  i rozwój przedsiębiorczości wśród tzw. zwykłych śmiertelników.

Jest też inny temat: zabytkowych, poniemieckich drzew i całych sadów – tzw. sadów rozproszonych, które w Polsce idą niestety często pod siekierę, a w Niemczech są objęte troską[16], jako zabytki ogrodnictwa, dziedzictwo botaniczno-kulinarne utrzymujące bioróżnorodność miejskiego organizmu. Niemcy pozostawili nam w spadku wiele morw, mirabelek, rajskich jabłoni, derenia jadalnego i głogów. Drzewa te są obecnie zlokalizowane w przestrzeni publicznej pod rozmaitym zarządem. Znana powszechnie ustawa zezwalająca na wycinkę spowodowała, że utraciliśmy wiele z tych cennych, dawnych gatunków i egzemplarzy. Jednak nadal wiele z nich stoi zapomnianych wzdłuż ścieżek, chodników, jezdni… Przykładem niechaj będzie morwa czarna na terenie kompleksu Hali Stulecia, pod którą chcielibyśmy realizować regularne Pikniki Morwowe. Morwa czarna rośnie też przy ul. Sienkiewicza, gdzie co roku “zanieczyszcza chodnik” – jak interpretują to okoliczni zarządcy – tak, zanieczyszcza, bo nikt nie zbiera jej owoców. “Zbierać owoce z drzewa tuż przy jezdni? Co za głupi pomysł” – mówią owi zarządcy, ale zbiór nie musi od razu oznaczać jedzenia, a stężenie spalin ma swoje poziomy koncentracji. Kolejna morwa, tym razem białą, rośni przy Szkole Podstawowej nr 36 przy ul. Chopina. Itd… Morw we Wrocławiu jest sporo, ale niewiele osób z nich korzysta. W sklepach z produktami ekologicznymi suszona morwa osiąga zawrotne ceny. A mirabelka? To kolejny zapomniany Kopciuszek. Przy wałach nadodrzańskich i w mieście rośnie wiele mirabelek, a te wspaniałe śliwki spadają na ziemię i marnują się, “zanieczyszczają chodniki”…

Nie miejsce tu, by opisywać tu wszystkie trendy MIEJSKIEGO OGRODNICTWA (URBAN GARDENING), zajęłoby to dużo miejsca i czasu, a my działamy woluntarystycznie, więc na czas wolny na działalność społeczną musimy zarobić. Tak czy owak, w XXI w. w kontekście zieleni miejskiej trzeba pamiętać przede wszystkim o nich, a nie wyłącznie o zieleni ozdobnej, której status jest mocno przereklamowany.

Opracowanie: Anna Rumińska, architekt, antropolog kultury, Convivium Leader

***

Odwołania:

[1] A. Rumińska, Trawnik czy produkcja jedzenia? Lawn or food production? online: https://slowfooddolnyslask.org/slowfood-ogrod-warzywa-bizancjum/

[2] Regionalny Zarząd Gospodarki Wodnej we Wrocławiu, Zakres realizacji inwestycji, Projekt ochrony przeciwpowodziowej dorzecza Odry (POPDO), online: http://www.emsarelacje.pl/kulikultura/uporzadkowanieglifosatieliminacjalokalnychroslin

[3] Kampania STOPglyphosate – inicjatywa obywatelska na poziomie Komisji Europejskiej UE, online: https://act.wemove.eu/campaigns/stop-glyphosate

[4] M. Kokoszkiewicz, Jak zrobić z Wrocławia zielone miasto? Pomoże ogrodnik miejski, wymiana pieców i… [ROZMOWA], online: http://wroclaw.wyborcza.pl/wroclaw/7,35771,21777146,jak-zrobic-z-wroclawia-zielone-miasto.html

[5] Ron Finley, Wikipedia, online: https://en.wikipedia.org/wiki/Ron_Finley

[6] A. Kopel, Klasa kreatywna jako czynnik rozwoju miast, online: http://www.sbc.org.pl/Content/7681/kopel.pdf

[7] M. Godowska, recenzja: Richard Florida, 2010, Narodziny klasy kreatywnej: oraz jej wpływ na przeobrażenia w charakterze pracy, wypoczynku, społeczeństwa i życia codziennego, online: http://www.studreg.uw.edu.pl/pdf/2012_3_godowska_rec.pdf

[8] R. Florida, The Rise of the Creative Class. And How It’s Transforming Work, Leisure and Everyday Life, Nowy Jork 2002.

[9] J. Gallagher, Author Richard Florida now says ‘creative class’ not enough for cities, online: http://www.freep.com/story/money/business/john-gallagher/2017/04/24/richard-florida-economy-urban/100849982/

[10] A. Rumińska, Placemaking, online: http://www.emsarelacje.pl/przestrzen-publiczna

[11] D. Markham, City Fruit harvested almost 14 tons of unused fruit from Seattle’s urban fruit trees last year, online: http://www.urbanfarm.org/fruit-tree-program/

[12] A. Neslen, Glyphosate weedkiller, previously linked to cancer, judged safe by EU watchdog, online: https://www.theguardian.com/environment/2017/mar/15/no-cancer-risk-to-using-glyphosate-weedkiller-says-eu-watchdog

[13] D. Hakkim, Monsanto Weed Killer Roundup Faces New Doubts on Safety in Unsealed Documents, online: https://www.nytimes.com/2017/03/14/business/monsanto-roundup-safety-lawsuit.html?_r=1

[14] G. Ruskin, MDL Monsanto Glyphosate Cancer Case Key Documents & Analysis, online: https://usrtk.org/pesticides/mdl-monsanto-glyphosate-cancer-case-key-documents-analysis/

[15] J. Mercola, Evidence EPA Colluded with Monsanto to Cover-Up Glyphosate/Cancer Link,  online: https://wakeup-world.com/2017/04/01/evidence-epa-colluded-with-monsanto-coverup-glyphosate-cancer-link/

[16] Slow Food Deutschland, Projekt Streuobstwiese, online: https://www.slowfood.de/slow_food_vor_ort/oldenburg/convivium_aktuell/projekt_streuobstwiese/