Wrzosówka polska to najstarsza rodzima rasa owiec w Polsce. Wywodzi się od północnych owiec ogoniastych. Mieczysław Czaja, polski biolog, prof. zw. dr hab. nauk weterynaryjnych, badał ich pogłowie w latach 30. XX wieku. W czasie II wojny św. prof. Czaja był inspektorem hodowli owiec w Krakowskiej Izbie Rolniczej, a jeszcze wcześniej, w latach 1921-1926 studiował weterynarię we Lwowie. W 1 poł. XX w. wrzosówka polska stanowiła ćwierć populacji owiec w północno-wschodniej części Polski – było ich jednym słowem całkiem sporo.
Zdjęcie powyżej prezentuje mięso owcy wrzosówki. W Polsce w skali minimalnej hodowane są dwie odmiany wrzosówki: lineburska (niemiecka, Heidschnucke / Lüneburg) i polska szara (polska). W dolnośląskich hodowlach częstsze są te lineburskie (promowane są przez niemieckich hodowców).
Kiedyś rasa ta pasła się najprawdopodobniej na śląskich i łużyckich pastwiskach. Obecnie hodowcy opiekują się małymi i większymi stadami. Wrzosówki są traktowane jako żywe kosiarki. Pani Beata Piekalska, archeolożka, jest wieloletnią hodowczynią wrzosówek. Hoduje drugą z dwóch głównych odmian tej rasy: wrzosówkę lineburską. Nie hoduje ich jednak na mięso, a z pasji i zamiłowania do tych pięknych zwierząt, także na wełnę.
Pani Beata zagospodarowuje runo, bo owce muszą być strzyżone, tym bardziej, że zwykle nie mają w otoczeniu odpowiednich, tj. kolczastych zarośli, z pomocą których mogą samodzielnie i sezonowo pozbywać się starszego runa. Te dwie odmiany różnią się genetycznie, m.in. kształtem rogów, a konkretnie sposobem ich wywinięcia:
Odkrycia archeologiczne mogą sugerować, że rasa ta jest związana z prehistorycznymi owcami epoki neolitu. Również później hodowali je Słowianie Zachodni doby wczesnego średniowiecza. Według badaczy, zwolenników allochtonicznej teorii genezy Słowian, przodkowie przybyli na dolnośląską ziemię w V-VI wieku. Być może przejęli zwierzęta po poprzednich hodowcach, być może pasły się one dziko. Nawet współcześnie owce te są półdzikie i dość płochliwe – tym między innymi różnią się od ras krzyżowanych, tzw. uszlachetnianych.
Wspaniałym prehistorycznym śladem tych pięknych owiec jest rytualna gliniana figurka barana o długości ok. 40 cm pochodząca z cmentarzyska kultury pucharów lejkowatych zlokalizowanego w Jordanowie Śląskim w powiecie wrocławskim (zdj. powyżej i kopia znaczka poniżej). Kulturze tej przypisuje się okres 3250-2500 lat p.n.e. Figurka przedstawia zwierzę, które mogło być samcem owcy wrzosówki, o czym świadczy specyficznych kształt rogów i obfity tułów, zapewne z puchatym, długowłosym runem – naśladują je drobne kreseczki odciśnięte na powierzchni tułowia. Kształt rogów jest uproszczony w stosunku do realnego zwierzęcia, a było to najpewniej podyktowane specyfiką użytego surowca, tj. gliny. Ten wybitnie cenny artefakt jest chroniony i pięknie wyeksponowany w Muzeum Archeologicznym we Wrocławiu.
Owca wrzosówka polska szara, jako archaiczna i zagrożona zanikiem rasa rodzima, była pierwszą nominacją naszego Convivium do Arki Smaku fundacji Slow Food ( nominacja + tutaj). Zrealizowała ją w 2015 r. przewodnicząca naszego Convivium, pani Anna M. Rumińska.
ZAŁAMANIE POGŁOWIA
W latach 60. XX wieku nastąpił szybki spadek pogłowia tej rasy. Pod koniec lat 90 liczba maciorek liczyła 2270 sztuk. Dlaczego pogłowie tak bardzo spadło?
Niektórzy z nas przypominają sobie te czasy: popularność zyskało wszystko, co… BIAŁE: biała mąka, biały chleb, biała sól, biały cukier i… biała wełna, czyli wełna merynosów. Popularność bieli była tak ogromna, że bardzo szybko istnienie nie-białych produktów zostało poważnie zagrożone zanikiem. Kto w latach 70. jadł ze smakiem razową mąkę lub tzw. czarny chleb? Kto rozkoszował się szarą, kłodawską solą? Kto wiedział o melasie i nierafinowanym cukrze, skoro pracownicy cukrowni dostawali (do dziś dostają!) ekwiwalenty w postaci białej posypki? Kto nosił z dumą kożuch z szaro-czarnej, “podpalanej” wełny wrzosówek…? Mało kto, albo i nikt. Ewentualnie ktoś na wsi, w swoim gospodarstwie, ale nadal uchodził za zacofanego.
Oszałamiająca kariera bieli objęła nawet warzywa korzeniowe, czyli coś, co jest schowane w gruncie (bynajmniej nie białym). Popularność szaro-zielonej brukwi ograniczyła się do żywności paszowej i skojarzeń z biedą, podczas gdy modna stała się biała rzodkiew i biała rzepa. Do dziś warzywa te olśniewają bielą swych spichrzowych korzeni. Czarna rzepa, nie dość że ma ‘niestosowną’ nazwę i pochodzi z lokalnych upraw, to w dodatku jest o połowę tańsza.
Wtedy do gry weszli zootechnicy. “W latach 1972-1973 Instytut Zootechniki postanowił ją ratować i zakupił 130 maciorek i 10 tryków z północno-wschodniej części Polski oraz 30 maciorek i 17 tryków od Zootechnicznego Zakładu Doświadczalnego Instytutu Zootechniki w Balicach koło Krakowa. Następnie 160 maciorek i 27 tryków umieszczono w Zootechnicznym Zakładzie Doświadczalnym Instytutu Zootechniki Czechnica koło Wrocławia. W następnych latach zaczęto realizować program hodowli zachowawczej dla wrzosówki oraz dotacje dla hodowców utrzymujących ją. To wszystko wpłynęło bardzo korzystnie na rozwój tej rasy. Jednak od roku 1991 miał miejsce jeszcze wyraźny spadek pogłowia wrzosówki do liczby 1500 owiec w 4 stadach, który był spowodowany upadkiem wielu gospodarstw państwowych zajmujących się hodowlą właśnie tych zwierząt. Pod koniec lat 90-tych liczba maciorek już wzrosła i wynosiła aż 2270 sztuk. Do 2012 roku następował powolny wzrost pogłowia tych owiec i wyniosło ono 7642 sztuk zlokalizowanych w 112 stadach. W roku 2013 miał miejsce niewielki spadek liczby zwierząt do 7467 sztuk w 105 stadach. Obecnie wrzosówki utrzymywane są głównie na terenie województwa białostockiego.” – cytat z artykułu “Wrzosówka – najpopularniejsza polska owca” / link.
Hodowla wrzosówek jest więc objęta programem OCHRONY (dostępny w doc – tutaj). Trudno jest o ekologiczne mięso na Dolnym Śląsku. Najtrudniej o ekologiczną jagnięcinę. Dlatego z wielką radością zawsze witamy tych hodowców, którzy obejmują swoje stada troską, dbają o dobrostan zwierząt i tym samym wysoką jakość produktów spożywczych wytwarzanych z ich mięsa. Istnieje kilkanaście hodowli owcy wrzosówki polskiej. Czasami na lokalnych jarmarkach można kupić pasztety i kiełbasy jagnięce. Owce hodowane są głównie na skóry, bo 1) brak stabilnego rynku zbytu na runo, 2) brak sensownego systemu sprzedaży mięsa, który wspierałby drobnych hodowców. Zwykle mięso użytkowane jest tylko we własnym gospodarstwie.
Hodowcy starają się jednak zagospodarowywać wszystko, co pozyskują ze swych zwierząt,. System prawny i spożywczy nie wspiera drobnych hodowli, szczególnie w zakresie uboju. Niewielu jest też klientów, poza naszym Convivium, którzy potrafią zebrać się w grupę, aby zamówić np. 5 tuszek – wtedy hodowcom opłacałoby się ubić w sposób legalny i humanitarny kilka zwierząt i sprzedać mięso.
Z baranów i jagniąt wrzosówki pozyskuje się runo, skóry, mięso i inne surowce. Mięso jest wyjątkowe w smaku i teksturze, podobne do dziczyzny. Jest ciemne, zwarte, bez przerostów tłuszczowych, bo wrzosówki są płochliwą rasą i dużo ruszają się po pastwisku. Są stosunkowo małe, a runo mają ciemnoszare, brązowawe, czasem czarne, dlatego nie było popularne w zestawieniu z białymi, importowanymi merynosami. Jeśli chcesz podać lub zjeść mięso archaicznej, polskiej wrzosówki szarej, przygotuj się do zamówienia. Zamawiaj w grupie – całą tuszkę lub dwie, trzy, przepołowione (półtuszki) lub może rozebrane (podzielone), nie wybieraj tylko określonych części w dużych liczbach (jak do konwencjonalnej restauracji), bo zwierzę ma ich ograniczoną ilość, więc z uboju jest cała tuszka i nie należy niczego z niej marnować.
Przed zamówieniem umów się ze znajomymi – ty weźmiesz jedną część, ktoś weźmie inną, a przy kolejnym zamówieniu wymienicie się. Udziec, comber, antrykot, karkówka, mostek, łopatka, goleń, górka, ozór, nerki, żeberka…, to tylko typowe, popularne części jagnięcej tuszki opisane w Polskiej Normie, ale jest też przecież głowa, racice i wiele innych części, które winny być spożytkowane. U hodowców można zamówić przetwory, np. pasztet, upieczony udziec lub kiełbasy. Warto też kupować przepiękne runo, które nadaje się na ściółki ogrodnicze, izolacje budowlane, rękodzieło i odzież, również historyczną, np. średniowieczną – runo używane jest na wypełnienie tzw. przeszywanic.
Niestety niektórzy hodowcy PALĄ OWCZE RUNO argumentując, że nie ma na nie rynku zbytu. Nie mają co z nim zrobić, nie chcą też poświęcać czasu na dystrybucję. To jest zła praktyka. Ruch należy też do nas, klientów. Trzeba zrobić wszystko, aby 1) zagospodarować runo wrzosówek, np. na cele budowlane (doskonała izolacja ścian), wnętrzarskie (wypełnienie poduszek, materaców itd.) lub rękodzielnicze (filcowanie), 2) promować mięso wrzosówek w kooperatywach spożywczych.
Od hodowców można kupić: skóry (z runem lub bez), runo, mięso jagnięce lub baranie, a także przetwory mięsne (kiełbasy, pasztety, szynkę, udziec pieczony i in.).
***
Możesz włączyć się do ruchu Slow Food i chronić BIORÓŻNORODNOŚĆ dołączając do naszego grona, tj. członków patronów Convivium Slow Food Dolny Śląsk (napisz: slowfooddolnyslask[at]gmail.com). Jednym z najważniejszych projektów naszej organizacji jest SLOW MEAT / PO–WOLNE MIĘSO. Slow Food jest zdania, że sposób, w jaki mięso jest produkowane i spożywane w obecnym systemie, nie jest zrównoważony, i niesie za sobą skutki negatywne dla środowiska, zdrowia ludzkiego, dobrostanu zwierząt i drobnych rolników. Nasze rozwiązanie: jeść mniej mięsa, ale jeść mięso lepszej jakości, zapłacić uczciwą cenę i zawsze brać pod uwagę pochodzenie.
Opracowanie: Anna Maria Rumińska, Tomasz Iwanowski, Monika Frania