Z okazji rocznicy urodzin (wczoraj) i śmierci (dziś) Hildegardy z Bingen członkowie naszej grupy i Convivium Slow Food Dolny Śląsk wznoszą toast ku jej pamięci Dzięglówką, tj. domową nalewką z arcydzięgla. Surowiec ziołowy pochodzi z własnej uprawy, balkonowej!

Warto wiedzieć, że Dzięglówka z Gór Olbrzymich (czyli dzisiejszych Gór Izerskich i Karkonoszy) jest chroniona i zarejestrowana w Arce Smaku Slow Food International, jako napój tradycyjny i historycznie wzmiankowany, wytwarzany od wieków z surowców lokalnych dzięgli, leśnego i litwora. Bardzo interesujące opisy dzięgla zawarte są w XVII-wiecznych traktatach zielarskich, w języku polskim, niemieckim i łacińskim.
Historyczne zalecenia stosowania dzięgli są liczne w literaturze nie tylko polskiej. Angelica to roślina wszechstronnie stosowana w dawnych czasach, leczniczo i kulinarnie, co dawniej było jednoznaczne. Przewrotnie wznosimy zdrowie Hildegardy właśnie Dzięglówką, ponieważ… zielarka nie opisała dzięgla. Jednak jest on powszechny właśnie w Sudetach Zachodnich i powinien tu być tzw. produktem lokalnym, powszechnym w gastronomii prywatnej i publicznej.
Hildegarda po prostu nie znała dzięgla, wbrew temu, co piszą liczne blogi. Nie znał go również żyjący przed Hildegardą Karol Wielki, król Franków i Longobardów, więc nie wymienił go w swym dokumencie “Capitulare de Villis vel curtis imperii” z VIII wieku (przybliżona datacja: 771-800 r.). Dzięgiel pochodzi bowiem z północy, a najstarsze wzmianki wskazują Grenlandię, Islandię, a także kraje Fenoskandii, czyli skandynawskie. Tam rósł i rośnie jako pospolity, acz cenny chwast. Jedzono tam od wieków liście i łodygi tej pięknej i wartościowej rośliny. Na południe od Fenoskandii, czyli do Europy Zachodniej i Środkowej, w tym na tereny polskie, dzięgiel przybył dopiero w późnym średniowieczu (XIV/XV w.), a przypomnijmy, że Hildegarda zmarła na początku XI wieku: 17. września 1179 roku.
Legenda mówi, że zioło zostało przyniesione przez archanioła, który w ten sposób pomógł ludzkości uratować się przed szalejącą zarazą. To wyjaśnia nazwę łacińską, którą Linnè przyjął od wielowiekowych nazw gwarowych. Aby wzmocnić jego symboliczną siłę ochrony zdrowia ludzkiego, Linnè nadal podwójną nazwę Arcydzięglowi, czyli Dzięglowi litworowi: Angelica archangelica.
W renesansowych polskich zielnikach o dzięglach pisze się, że są przede wszystkim lekiem na zarazę i wszelkie wirusy, więc popijanie Dzięglówki w czasach pandemii ma swój głęboki sens. Również wszelkie napary i odwary z nasion, ziela lub korzeni wspomagają leczniczo w wielu różnych dolegliwościach. Zewnętrznie pomagają w bólach mięśni i stawów. Silne działanie ma też dym z palonego surowca dzięglowego, więc warto czasem okadzić dom w celach jego dezynfekcji (podobnie: bylicą). No i cóż…, na niektórych działa jak barszcz: parzy, wywołuje rumień lub poważniejsze reakcje, a to wszystko z powodu furanokumaryny. Tak czy siak, pijemy dzięgiel w każdej możliwej formie oraz stosujemy PROCH DZIĘGLOWY jako przyprawę.
A jeśli ktoś szuka możliwości do spróbowania dzięgla w postaci kulinarnej, m.in. płynnej, to… polecamy najlepsze ku temu miejsce w Sudetach Zachodnich i w Polsce:Agroturystyka “Galeria Kozia Szyja” / Goat Neck Gallery (powołajcie się na nas;)
Na marginesie, słoiczek, na którym stoi kieliszek widoczny na zdjęciu, zawiera suszone ziele Archanioła, znaczy się… Arcydzięgla.??
Dziękujemy panu Mariuszowi Rybakowi i pani Annie M. Rumińskiej za interesujące opracowanie!