Pisaliśmy już wcześniej o awokado i problemie ciążącym na owocach z Chile. Pisaliśmy, jakie są koszty obecności smaczliwki na naszych talerzach: susza, brak dostępu do wody pitnej, zanieczyszczenie wody, wyzysk, wysoka emisja CO2, wysoka chemizacja. Wygląda na to, że niewielu konsumentów to obchodzi, bo rośnie ponoś spożycie i import awokado w Europie, głównie w Niemczech.

Awokado… Po polsku: smaczliwka – tak brzmi polska, botaniczna nazwa tej rośliny. O ironio! Spolszczona hiszpańska nazwa AWOKADO ma wiele wspólnego z nazwą adwokata. Szewc bez butów chodzi, więc awokado ma wciąż niewielu adwokatów – za mało, by skończyć ten niszczycielski proceder kryminalnych upraw. W ludowym języku hiszpańskim w 1763 r. odnotowano ten wyraz. Nastąpiła tam zmiana nazwy, a etymologicznie avocado oznaczało również prawnika.

Plantacja awokado w Chile / fot. Alice Facchini

Tymczasem w Meksyku sprawa wygląda jeszcze gorzej, niż w Chile. Przetłumaczyliśmy dla was artykuł opublikowany ostatnio na portalu GEO.de. Przeczytajcie:

“Korzystny owoc, który odżywia i wzmacnia organizm” – tak brytyjski lekarz W. Hughes opisała awokado, gdy w 1672 roku odbył tournee po Jamajce. 346 lat później więcej ludzi niż kiedykolwiek podziela jego entuzjazm: awokado jest uważane za “superfood”, pożywienie doskonałe, a to ze względu na kwas oleinowy oraz dość wysoką zawartość witaminy i potasu, co pozostaje w zgodzie z trendami żywieniowymi ostatnich lat. Na przykład w Niemczech wielkość importu awokado wzrosła ponad trzykrotnie w ciągu dekady – z mniej niż 20 000 ton w 2008 r. do ok. 71 000 ton w 2017 roku.

Jednym z dużych beneficjentów tego rozwoju jest gospodarka Meksyku. Ze względu na łagodny klimat i glebę wulkaniczną można tu zbierać plony kilka razy w roku – to buduje decydującą przewagę nad konkurencją, przez co kraj ten uważa się za największego producenta owoców drzewnych.

Ale boom na awokado ma swoje ciemne strony. Biznes z zielonym złotem od dawna ma charakter zorganizowanego działania przestępczego. W stanie Michoacán, gdzie zbiera się większość plonów z awokado, rolnicy i pakowacze muszą chronić pieniądze i “podatki” brutalnym gangom. Przestępcy terroryzują całe małe miasteczka, których mieszkańcy próbują pomóc uzbrojonym cywilnym patrolom.

Ponadto eksperci podejrzewają, że pestycydy i nawozy stosowane w uprawach powodują problemy z wątrobą i nerkami u miejscowej ludności. Kolejnym fatalnym skutkiem wielkiego apetytu na awokado jest meksykańskie środowisko. Na potrzeby utworzenia plantacji sukcesywnie wycinane są przede wszystkim lasy sosnowe, które spełniają ważną funkcję ekologiczną w życiu innych roślin i zwierząt.

Ta sytuacja doprowadziła do tego, że irlandzki szef kuchni JP McMahon stał się czołowym przedstawicielem ruchu przeciwko fali awokadowego strachu w restauracjach. Awokado są “krwawymi diamentami Meksyku”, powiedział w wywiadzie dla “Irish Independent”.

Dla McMahona, który prowadzi dwie restauracje w Galway w Irlandii, owoce awokado są jak jaja z chowu klatkowego. Dlatego wzywa kucharzy, aby ich nie używali, a przynajmniej by ograniczyli ich użycie. “Nic się nie zmieni, chyba że konsument zmieni cokolwiek. Nie używamy ich w żadnej z naszych restauracji.” McMahon nie jest sam w tej postawie. Niedawno ujawniła się angielska kawiarnia, która ogłosiła w swym kontrowersyjnym poście na Instagramie, że nie używa już awokado.

Jednak szał na super-żywność wcale się nie skończył. Rok temu w Amsterdamie otwarto “The Avocado Show”, pierwszą restaurację serwującą tylko dania z awokado. Dzięki milionowemu zastrzykowi finansowemu planowana jest obecnie globalna ekspansja.

***

opracowanie: red.

Źródło: LINK

Polecone przez: Slow Food Schweiz