Co z tymi wytłokami…, czyli… POWTÓRKA Z MIKROBIOLOGII

Co wyciskarka do soków ma wspólnego z serami dojrzewającymi? Otóż ma. Niedawno pisaliśmy o tym, jak wykorzystać wytłoki warzywne lub owocowe pozostałe po wyciskaniu soku w wyciskarce wolnoobrotowej lub sokowirówce. Pani Anna z Wrocławia, nasza członkini, dostała od znajomej wiadro wytłoków marchwiowych i burakowych, a teraz pokazujemy, jak je mądrze wykorzystała w kuchni. Będziemy naśladować!

Po pierwsze zrobiła z nich prochy – marchwiowy i burakowy. Prochy są już przyprawą samą w sobie i można je po prostu dosypywać do każdej potrawy, na zimno lub ciepło. Wytłoki suszone były w niskiej temperaturze, więc nie straciły swych mikroorganizmów, bo o ich zachowanie tu przede wszystkim chodzi, a także o wartości odżywcze w postaci mikro- i makroelementów. Wszystko, co mikro, warto zachować!?

Prochy pani Anna zastosowała też w zakwasie z jęczmienia. Użyła ich też w zakwasie z orkiszu i żyta, ale o tym napiszemy później. Proch marchwiowy dosypała do dość rzadkiego zaczynu z mąki jęczmiennej i wody z dodatkiem soli i mielonego suszonego czosnku. Wymieszała i zostawiła na kilka dni (mieszała co jakiś czas). W tym czasie małe rozrabiaki żyjące w tej mieszaninie wzięły się do roboty, bo nagle dostały tak dużo pożywki, że uznały najwyraźniej, że czas na imprezę!? Najadły się i nagazowały – ilość CO², jaką wytworzyły, jest ogromna. Oby nikt nie zaskarżył pani Anny za wywieranie szkodliwego wpływu na środowisko… Ten zakwas ma przecież duży ślad węglowy!? Bez obaw. Ta ilość CO² była taka, że rośliny domowe i okoliczne drzewa chętnie z niego skorzystały!?

W słoju pani Anny zadziały się cuda… Oto znów dowód wielkiej siły mikrobiologicznej Dolnego Śląska. Na takim zakwasie urośnie niejedno ciasto chlebowe, a piwo też jest w planie. Ten zakwas można dodać do kiszonek lub zrobić z nich kwas albo żurek. Na szczęście są ludzie, którym chce się systematyzować te dzikie, naturalne bakterie i drożdże, które w tym jęczmiennym zakwasie naszej członkini robią takie cuda. Jest ich tu bardzo dużo, a wszystkie pochodzą z roślin i zwierząt, ze środowiska naturalnego, z lokalnych upraw ekologicznych. Jęczmienna mąka została świeżo zmielona z ziarna, więc to sama dobroć. Woda – z ujęcia na Oławie, jak sporo wody we Wrocławiu. A do tego pewien ważny dodatek.

Otóż te ryżawe smugi pochodzą od… prochu marchwiowego z biodynamicznej marchwi, którą pani Anna dodała do zakwasu, aby podnieść zawartość cukru i dać pożywkę mikroorganizmom. Wymieszała dokładnie, a te małe rozrabiaki i tak poszły swoją drogą ku… wylotowi. No i efekt, jak malowany! A po otworzeniu… nie pytajcie lepiej, bo zakwas był wszędzie wokół… Wystrzelił jak z armaty! Widzieliśmy to na własne oczy.?

O kolejnym zastosowaniu prochu marchwiowego z wytłoków – już niedługo. To jest powtórka z mikrobiologii, bo wszystko to wszyscy mamy w szkołach.