Noc, ciemność wokół… palą się woskowe świece. Dają to miłe, ciepłe, refleksyjne światło i… pachną pięknie nie zatruwając powietrza – dzięki kwiatom, pszczołom i pszczelarzom z Dolnego Śląska.

Wczoraj były Zaduszki, 2. listopada. Dokładnie 153. lat temu w majątku Zułów koło wsi Zułowo (obecnie na terenie Litwy, blisko granicy z Białorusią) w rodzinie szlacheckiej herbu Piłsudski urodził się pierwszy syn. Radość była wielka, Maria i Józef Wincenty mieli już troje dzieci, razem z dwiema córeczkami. Synowi dano imiona Bronisław Piotr. Rok później urodził się kolejny syn, któremu dano imiona Józef Klemens, ale w domu zwano go Ziukiem, a poza domem, dużo później, Marszałkiem.

Bronisław był zrównoważony, pracowity, a potem okazał się wprost tytanem pracy. W tak trudnych czasach praca ratowała często życie. Uczył się, studiował, a gdy miał 20 lat, stało się coś, co całkowicie odmieniło jego życie, bo… wraz z Ziukiem skazano na karę śmierci. Ojciec sprzedał większość majątku, by wykupić synów i zamienić wyrok na zsyłkę na Sybir. Udało się uratować ich od śmierci i… zabrano ich.

Będąc na Syberii, daleko, daleko na wschodzie Rosji, Bronisław przeżył dwa lata katorżniczej pracy, jako zesłaniec. Potem, dzięki umiejętności czytania i pisania został skierowany do innych czynności, m.in. spisów ludności tamtych ziem. Następnie rozpoczął swoje prace badawcze otrzymawszy w tym celu stosowny sprzęt. Zgłębiał m.in. szczegóły życia i kultury rdzennych mieszkańców wschodnich krańców Syberii, Sachalina i Hokkaido, tj. ludów Ainu, Niwchów (dawn.tzw. Gilaków), Oroków i Mangunów. Uczył tubylców zasad konserwacji żywności, aby mogli być bardziej niezależni od pór roku i od okupantów, Rosjan, którzy zablokowali dostęp do rzek. Zżył się z tymi ludźmi ciemiężonymi przez Rosjan z jednej, a Japończyków z drugiej strony. Połączyła go z nimi ta nić niewoli.

Rozpoczął życie wśród Ajnów. Utrwalił ich śpiew, muzykę, mowę, spisywał słowniczki, gromadził i zabezpieczał przedmioty codziennego użytku, poznawał ich rytuały, obrzędy, obyczaje, stroje, żywność, sztukę, budował kolekcję przedmiotów, gromadził eksponaty w pamięci. Po opuszczeniu tamtych stron i pobycie w Ameryce Północnej trafił wreszcie do Polski. Równie mocno interesował się kulturą górali podhalańskich. Pojechał też do Francji i… już z niej nie wrócił. 17 maja br. minęło 101 lat od śmierci Bronisława. Prawdopodobnie wieczorem utonął w Sekwanie. W Japonii żyją jego wnuki. Jego szczątki spoczywają w Paryżu.

W różne miejsca Syberii (in. Sybiru) wywieziono wielu Polaków. Tysiące tego nie przeżyły. Bronek nie tylko przeżył, ale i spożytkował ten “pobyt” najlepiej, jak mógł. Wspomnijmy ich choćby w ten jeden dzień w roku i zapalmy świeczkę ku ich pamięci. We Wrocławiu na bazylice św. Elżbiety umieszczona jest tablica pamiątkowa upamiętniająca Zesłańców Sybiru. Tablice takie znajdują się w wielu miastach Dolnego Śląska (i nie tylko). Mijamy je często obojętnie, a przecież upamiętniają wspaniałych ludzi, znanych i nieznanych, którzy troszczyli się o nas nie znając nas wcale.

We Wrocławiu tematyką zesłańców Sybiraków zajmuje się od wielu lat prof. PAN Antoni Kuczyński:
http://etnologia.uni.wroc.pl/Katedra-Etnologii-i-Antropologii-Kulturowej/Badania/Osrodek-Badan-Wschodnich