WOJ. WIEDZA O JEDZENIU
Wiedza podstawowa: jak zbudowane są nasze jelita. Wiedza związana nie tylko z fizjologią (nie mylić z fizjonomią, jak ostatnio jedna popularna blogerka), ale też z psychologią i relacjami społecznymi, bo wszystko to wiąże się ściśle m.in. w jelitach. Tak, tak, nie od dziś wiadomo, że to drugi mózg człowieczy. Któż sobie jelitami zawraca głowę? Mało kto, chyba że bolą.
A szkoda. A byłoby mniej chorób i kłótni, gdyby ludzie częściej sobie głowę tym właśnie sobie zawracali, gdyby dbali o swe jelita jedząc żywą żywność, a nie martwoty ze sklepów.
Tak naprawdę planując zakupy ludzie powinni omijać sklepy szerokim łukiem, bo 99% tych przybytków nie oferuje żywej żywności (tautologia!), lecz produkty żywnościopodobne, których spożywanie prowadzi do chorób żywieniozależnych, i naprawdę nie jest to nasza wybujała fantazja, a zwykły fakt. Sklepy ze swoim handlem i przemysłem spożywczym PRZESTAŁY być miejscami oferującymi żywność, w etymologicznym, a nie prawnym znaczeniu tego ważnego słowa. Sklepy nas ZAWIODŁY i stale zawodzą. Nie mamy już złudzeń, że w sklepach możemy znaleźć żywność. Prócz ogromnej ilości opakowań jest tu bardzo niewiele (albo WCALE) produktów, które nazwiemy tym określeniem.
Żywność dawać ma życie i zdrowie, a nie je zabierać. Dopóki więc schemat zakupowy opiera się na sklepach i ich pochodnych (szemrane jarmarki, festyny, bazarki), dopóty zdrowie nie ulegnie poprawie. Otóż to, uwaga na owe rzekomo uczciwe jarmarki i bazarki – tu również oferowane są te same masowe składniki. Konsumentów oszukuje się na każdym kroku. Nas też, tj. konsumentów i producentów członków SlowFood.com, od kilku dobrych lat oszukiwało wielu. Zaufaliśmy, jak wielu konsumentów – wychodzi na to, że jesteśmy naiwni. Na pewno jesteśmy ufni. O, nie. Byliśmy ufni.
Jedynie nieliczne miejsca oferują uczciwą ŻYWNOŚĆ, ale zwykle nie są to oficjalne miejsca sprzedaży. Dlaczego? Dlatego że cały europejski system łańcucha spożywczego zmierza od dawna w kierunku absolutnej kontroli wszystkiego, co robią ludzie i podporządkowania tych działań określonym mechanizmom, aby nikt nie miał zbyt dużej swobody, a także podstaw do oskarżania innych o zatrucia, biegunki, niestrawności, alergie, nietolerancję, choroby mniej i bardziej poważne lub niebezpieczne. System to system. Nie ma w nim miejsca na wolność. Ale jest w nim mnóstwo miejsca na STRACH.
Nie bez przyczyny szukając uczciwej żywności trzeba sięgać do nieoficjalnych źródeł, jeśli nie wytwarzamy żywności samodzielnie. Nie bez przyczyny na niektórych odważniejszych jarmarkach umieszcza się wymowne tabliczki “żywność nielegalna” oznaczające żywność bardzo często najlepszą, najczystszą, bo poza tym systemem, poza manipulacjami, bajerem marketingowym i kredytami, poza stawianiem na ilość, a nie jakość. Dziś, jeśli ktoś oferuje duże ilości czegokolwiek do jedzenia, na 100% oferuje ściemę, ale i tak konsumenci walą jak w dym, bo łakną takiej ściemy z frazą EKO i z uśmiechem “ładnej pani i ładnego pana”, najleoiej z kotkiem, krówką lub kózkami w tle. Jeśli natomiast ktoś oferuje małe ilości, to albo oferuje coś unikatowego i wspaniałego, albo ściemę. I tu tkwi sedno sprawy, aby umieć to rozpoznać.
Więcej na lekcjach naszego kursu WOJ. WIEDZA O JEDZENIU.
Możesz dołączyć do ruchu SlowFood.com i wiedzieć więcej. Wszyscy płacimy takie same składki, a niektórzy z nas wpłacają więcej na ruch, abyśmy mogli bardziej chronić żywność legalnie dobrą, czystą, uczciwą, lokalną. Nasze hasło jest właśnie takie.
SlowFood.com
GOOD, CLEAN, FAIR FOOD ?
slowfooddolnyslask [@] gmail. com