Klasyk niedzielny: kotlet schabowy.

Lubimy! Tylko, gdy zawiera najważniejsze lokalne składniki:

– powolne mięso

– po-wolne jaja

– czyste przyprawy

– specjalną panierkę (sekret naszych kucharek, który znają niektórzy zaangażowani członkowie).

Slow Food od samego początku powstania nawołuje do jedzenia MNIEJSZEJ ILOŚCI i LEPSZEJ JAKOŚCI mięsa. Oznacza to w praktyce unikanie mięsa z przemysłowych hodowli i tym samym z konwencjonalnych sklepów, a z drugiej strony szukanie mięsa powolnego. Nie jest łatwo, sami wiecie, mięsożercy. Takie mięso to rarytas, jak dawniej, gdy jedzono je zaledwie kilka razy w kwartale. Otóż to. Powinniśmy wszyscy wrócić do dawnych polskich praktyk postu i jedzenia niewielkiej ilości mięsa, z gastronomią na czele.

Mięso nie musi być certyfikowame ekologicznie, abyśmy nazwali je slowfoodowym, po-wolnym mięsem. Takiego mięsa jest obecnie bardzo niewiele. Dlatego mięsożercy muszą jeść go dużo mniej, a gastronomia publiczna – restauracyjna, stołówkowa, pensjonatowa, hotelowa, agroturystyczna, kantynowa, wszelka! – musi pohamować swój apetyt na mięso i przestać karmić ludzi pseudomięsem i sztucznym mięsem, którego produkcja opiera się na soi GMO. Po prostu musi, bo szkodzi to nam wszystkim, bez względu, czy ktoś jada mięso, czynie.

Slow Food wcale nie oznacza wyłącznie ekologicznych, certyfikowanych produktów. My w praktyce prawie nigdy nie kupujemy ekologicznych produktów sklepowych. Zdarza się bowiem zbyt często, że za certyfikatem ekologiczności nic nie stoi, jest on tylko techniką sprzedażową, a produkt pochodzi z daleka, co kłóci się z ideą PO-WOLNEJ ŻYWNOŚCI LOKALNEJ. Dlatego liczą się dla nas inne aspekty produkcji mięsa, a nie tylko i wyłącznie certyfikat. Jednak nie deprecjonujemy lokalnych, drobnych hodowców ekologicznych, jeśli prowadzą uczciwą hodowlę. Takie gospodarstwa warto wspierać zrównoważonymi zakupami, bo jest ich bardzo, bardzo mało. Takie gospodarstwa powinny dbać o zapoznanie nas ze swoją hodowlą i ubojem, abyśmy wiedzieli, z kim mamy do czynienia. I tu jest problem: rolnicy nie chcą pokazywać swej hodowli i wyjawiać jej jasnych lub ciemnych sekretów. No cóż, sami sobie szkodzą tymi tajemnicami, ale wiemy, dlaczego je mają.

Slowfoodowe, po-wolne mięso musi pochodzić z lokalnej hodowli, gdzie:

– gospodarstwo prowadzone jest w zrównoważony sposób wolny od intensywnych metod komercyjnych,

– ważny jest dobrostan zwierząt w granicach hodowli przeznaczonej na potrzeby ludzi,

– nie stosuje się masowych pasz, przede wszystkim ze składnikami GMO (są one oficjalnie dozwolone i niestety wciąż powszechne w polskich i innych europejskich hodowlach, bez względu na ich rozmiary),- ubój przeprowadzany jest w humanitarny sposób eliminujący nadmierne cierpienie zwierząt,

– zwierzęta wypasane są ma pastwiskach i/lub w lasach, więc jedzą zróżnicowaną, naturalną paszę, włącznie z liśćmi drzew (agroleśnictwo, ang. agroforestry),

– rasy zwierząt są tradycyjne, lokalne, naturalnie odporne i przystosowane do warunków środowiskowych.

Po-wolne Mięso / Slow Meat / to jeden z projektów naszej sieci Slow Food International , której polskim ogniwem jesteśmy: www.slowfood.com

Jeśli Pani/Pan chce dołączyć i wspierać swoje zdrowie, naszą planetę i rozwój naszej sieci – zapraszamy:

slowfooddolnyslask/@/gmail.com